Sławomir Neumann

i

Autor: Piotr Bławicki

Sławomir Neumann (PO): Radziwiłł robi Polaków w konia

2018-01-03 1:30

Neumann, były wiceminister zdrowia: Minister Radziwiłł nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje. Jego apele, by lekarze pracowali, są absurdalne. Nie był w stanie wynegocjować z rezydentami porozumienia jesienią, co skutkuje tym, co się dzieje.

"Super Express": - Początek roku i jak zawsze - problem w służbie zdrowia. Z czego to wynika?

Sławomir Neumann: - Akurat ten konkretny problem, czyli to, że nagle zaczęło brakować lekarzy w szpitalach, wynika z ewidentnych zaniechań ministra Konstantego Radziwiłła z końcówki ubiegłego roku. Brak rozwiązania sprawy lekarzy rezydentów, nieudolność ministra, którą się w tej kwestii wykazał, przyniosły opłakane skutki.

- Lekarze rezydenci to jeden problem. Jednak pacjenci obawiają się, że niebawem kolejki będą już nie tylko do specjalistów, ale nawet do lekarzy pierwszego kontaktu. Dużo kontrowersji wzbudza też przeniesienie nocnej i świątecznej opieki lekarskiej do szpitalnych oddziałów ratunkowych...

- To był idiotyczny ruch i mówiliśmy o tym od początku. Wcześniej działała nocna i świąteczna pomoc lekarska, działały też SOR-y. Połączenie tego jest fatalnym posunięciem, zarówno z punktu widzenia pacjenta, jak i lekarza. I mam wrażenie, że minister Radziwiłł nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje. Jego apele, by lekarze pracowali, są absurdalne. Nie był w stanie wynegocjować z rezydentami porozumienia jesienią, co skutkuje tym, co się dzieje. I ten minister sobie na pewno nie poradzi, bo nie ma absolutnie żadnego zaufania w środowisku. Im dłużej będzie na stanowisku, tym trudniej następcy będzie odwrócić fatalne skutki jego działań.

- Konstanty Radziwiłł jest krytykowany także w środowiskach życzliwych PiS. Kilka miesięcy temu odeszli jego zastępcy, słowa krytyki padały z ust przedstawicieli partii Porozumienie Jarosława Gowina.

- Tylko że Konstanty Radziwiłł wszedł do Senatu z poparcia właśnie partii Gowina. I potem przeszedł do PiS. Więc krytyka jego działań ze strony dawnych kolegów wynika raczej z poczucia lekkiej zdrady politycznej, a nie z pobudek merytorycznych. Warto zwrócić uwagę, że o ile były zmiany ministrów w rządzie Beaty Szydło, czy nawet zmiana premiera na Morawieckiego, tak minister Radziwiłł trwa na stanowisku od dwóch lat. I to, co się dzieje, jest absolutnie jego odpowiedzialnością. Jego reakcje i zachowanie wręcz zachęcały młodych lekarzy do protestu. Wiara w to, że można ludzi nabrać w tak prymitywny sposób, że powie się, że w 2025 r. wzrosną wydatki na służbę zdrowia do 6 proc. PKB świadczy albo o niedojrzałości, albo o kompletnym oderwaniu od rzeczywistości.

- Jednak te 6 proc. PKB byłoby mocnym wsparciem służby zdrowia.

- Ale jeżeli są dziś potrzeby, mówienie o 2025 r. jest bez sensu. Już pod koniec mojego urzędowania w ministerstwie mówiłem, że teraz najważniejszym systemowym problemem ochrony zdrowia są płace. Głównie tego średniego personelu oraz lekarzy rezydentów. I to jest kwestia do rozwiązania.

- Ministrowie zdrowia się zmieniają, a system cały czas ma jakieś wady. Szybka naprawa to raczej mrzonki?

- Oczywiście, że nie da się tego rozwiązać w ciągu roku. Dlatego zaproponowaliśmy rozłożony na dwie kadencje pakt dla zdrowia, który miałby być realizowany wspólnie przez rząd i opozycję. I zarówno rządzący, jak i opozycja brałyby za ten pakt odpowiedzialność. Jeżeli są pieniądze, bo jest koniunktura gospodarcza, to można zdecydować, jak te pieniądze wydać. Określić, jakie są potrzeby. I raz a dobrze można załatwić sprawę na kolejne lata. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy, za to mamy projekt ustawy, przewidującej zwiększenie wydatków na zdrowie za siedem lat. To robienie ludzi w konia spowodowało, że młodzi lekarze przyjęli dość skuteczną formę protestu, czyli wypowiedzenia umów. I to powoduje poważne turbulencje całego systemu ochrony zdrowia.

- Narzeka pan na ministra Radziwiłła. Jednak problemy lekarzy nie pojawiły się wczoraj, a takie rzeczy jak przerost biurokracji, to, że lekarz na godzinę pracy z pacjentem musi poświęcić cztery godziny na robotę papierkową, którą mogłaby wykonać osoba po maturze, nie są pisowskim wymysłem.

- Aż tak źle z tą biurokracją nie jest, ale fakt - wiele rzeczy wymaga naprawy i reformy systemowej. Dlatego proponowaliśmy rządzącym wspólny pakt dla zdrowia. Bo reforma wymaga współpracy ponad podziałami. Szkoda, że nasze apele zostały bez odpowiedzi.

Zobacz: Dramat w szpitalach. Lekarze masowo rezygnują z pracy