Anita Gargas

i

Autor: Piotr Piwowarski

SMOLEŃSK - Anita Gargas: Mamy prawo pytać o Smoleńsk

2013-01-15 18:08

Autorka najnowszego filmu "Anatomia upadku" dla "Super Expressu":

"Super Express": - Czy potrzebny jest kolejny film o katastrofie smoleńskiej?

Anita Gargas: - Ani ten, ani wiele następnych nie wyczerpie tematu. W naszym filmie "Anatomia upadku" koncentrujemy się na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, próbujemy dociec, co się wydarzyło w ostatnich sekundach lotu Tu-154M, posiłkujemy się relacjami świadków, osób, które mieszkają w okolicy lotniska lub tam pracują. Po drugie, pokazujemy reakcje władz polskich na to, co się wydarzyło, polskiej prokuratury, członków komisji Millera.

- Film przynosi jakieś nowe ustalenia?

- Ciężar debaty o katastrofie smoleńskiej przejęły media drugiego obiegu. Obserwujemy powszechny brak chłodnego spojrzenia na fakty ustalane przez niezależnych badaczy czy dziennikarzy odwiedzających miejsce katastrofy. Już pierwszy pobyt w Smoleńsku pozwala zanegować informacje podawane przez Rosjan w pierwszych godzinach po katastrofie.

- Co konkretnie?

- Np. jest fizycznie niemożliwe, aby czubek brzozy spadł niezgodnie z kierunkiem lotu samolotu. Słyszeliśmy również, że terenu nie da się zabezpieczyć ani zbadać, bo jest za duży. A to jest obszar boiska dla trampkarzy. Widać też, jak postępowały zmiany wokół lotniska. Teren jest zniwelowany, zabudowywany, drzewa są wycięte.

- Co zeznają świadkowie?

- Świadkowie twierdzą, że widzieli rozpad samolotu w powietrzu. Dlaczego nasza prokuratura nie dotarła do tych świadków? Okazuje się też, że szczątki wraku znikają z miejsca ich składowania. Świadkowie relacjonowali, że jego części można było sprzedać i kupić na złomowisku. Inni świadkowie opowiadają, jak wyglądała akcja ratunkowa, a właściwie, że jej nie było.

- Relacje tych świadków pozwalają wyciągnąć jakieś wnioski?

- Wskazują, że ani komisja MAK, ani komisja Millera nie podały prawdziwego przebiegu zdarzeń, ignorując fakty wskazujące, że gdy tupolew był jeszcze w powietrzu, mogło dojść do wybuchu na jego pokładzie. Jako dziennikarz mam prawo i obowiązek, aby zwracać uwagę na elementy, które wzbudzają wątpliwości, a zostały kompletnie pominięte przez stronę polską. O Rosjanach już nawet nie wspominam. Liczba wątpliwości jest porażająca.

- Od czasu tzw. afery trotylowej część ludzi prawicy mówi otwarcie, że to był zamach.

- A dlaczego nie można zadawać pytania o zamach? Skoro pojawił się trotyl, to należałoby sprawdzić hipotezę o zamachu. Przyjęcie takiej hipotezy, podobnie jak pozostałych, to standardowa droga do prawdy. Chcę podkreślić, że prowadziłabym takie samo śledztwo dziennikarskie, gdyby chodziło np. o prezydenta Kwaśniewskiego.

Anita Gargas

Publicystka