Andrzej Stankiewicz

i

Autor: Piotr Bławicki Andrzej Stankiewicz, Publicysta „Rzeczpospolitej”

Stankiewicz: Kaczyński zostawił Beatę Szydło na spalonym

2017-07-19 7:00

Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl w rozmowie z SE o tym, jakie były kulisy rezygnacji rządu z pomysłu wprowadzenia nowej opłaty paliwowej:

"Super Express": - Opłata paliwowa miała rzekomo zwiększyć bezpieczeństwo na drogach lokalnych, ale jednak tego nie zrobi - bo jej nie będzie. I to, że jej nie będzie, prowokuje wiele pytań. Zacznijmy od tego najważniejszego - jak pan sądzi, PiS wycofał się tylko czasowo czy definitywnie?

Andrzej Stankiewicz: - PiS ma to do siebie, że jeżeli wycofuje się z jakiegoś projektu, to bez względu na to, czy były w nim jakieś słuszne, mądre zapisy, już do niego nie wraca. Proszę choćby zwrócić uwagę na to, co się stało z ustawą aborcyjną. W tej chwili Kaczyński robi wszystko, by powstrzymać jakiekolwiek projekty dotyczące aborcji. Podobnie jest z innymi wycofanymi pomysłami. I patrząc na to, nie chce mi się wierzyć, żeby PiS wrócił do opłaty paliwowej. Oczywiście być może partia rządząca będzie jakoś kombinować, szukając pieniędzy na budowę dróg, zwłaszcza lokalnych. Ale na pewno już nie w formie bezpośredniej opłaty.

- W takim razie czemu w ogóle miało służyć to zamieszanie? Jest taka teoria, że Jarosław Kaczyński wykorzystał opłatę paliwową do przykrycia reformy wymiaru sprawiedliwości. I wycofanie się z tego pomysłu rozwiązuje ręce partii rządzącej - ludzie słysząc, że paliwo jednak nie zdrożeje, nie będą się już przejmować jakimiś tam sądami. Co pan sądzi o tej tezie?

- Pojawiły się też tłumaczenia dokładnie odwrotne - że Kaczyński używa sądu, żeby przykryć paliwo. Taką teorię głosił np. Kukiz'15. Trzeba rozumieć, jak działa PiS, jak działa Kaczyński. To jest tak, że gdy jest jeden facet, który rządzi wszystkim, to ci, którzy mają jakieś pomysły albo interesy do załatwienia, w pierwszej kolejności idą do niego. I z Kaczyńskim czasem jest tak, że nie tyle ulega on ludziom, co rozmaici rozmówcy go inspirują. To widać nieco po jego wystąpieniach. Ktoś przychodzi do niego z jakąś sprawą jako do naczelnika państwa i mówi: prezesie, trzeba zamki odbudowywać albo dofinansować biblioteki w szkołach. I on ulega takim podszeptywaczom.

- Tu też im uległ?

- Wiele z pomysłów pojawiających się w PiS jest tego efektem. Proszę zwrócić uwagę, że na niedawnej konwencji PiS minister zdrowia, który miał gotowy projekt likwidacji NFZ, dowiedział się, że jednak go nie zlikwiduje. Powiedział to Kaczyński. I to też był element podszeptów. Myślę, że tak mogło być też z opłatą paliwową i nie przeceniałbym wątku spiskowego, według którego Kaczyński robi coś, by przykryć coś innego. Problem polega na tym, że Kaczyński zostawia na spalonym tych ludzi, którzy robili sobie z gęby cholewę - na czele z panią premier - przekonując, że tak trzeba, że zwiększy to bezpieczeństwo. A teraz oni wszyscy dowiedzieli się nagle z jego konferencji, że się z tego wycofuje. Ale tak działa Kaczyński.

- Mogła to być celowa gra na wystawienie i osłabienie Beaty Szydło?

- W PiS jest jak na klasycznym dworze - sukces ma jednego ojca, a porażka jedną mamę. I wszystkie sukcesy idą na konto Kaczyńskiego, a wszystkie porażki są spisywane na konto pani premier. Proszę zwrócić uwagę na niedawną konferencję, na której Kaczyński mówił o Sądzie Najwyższym. Kiedy Arleta Zalewska z TVN24 zapytała tam o opłatę paliwową, to Kaczyński uciekł, zakończył konferencję. W ogóle nie chciał występować w kontekście podwyżki cen paliw. W tej sprawie twarzą była pani premier, która występowała w Sejmie. Wzięła na siebie polityczne ryzyko i Kaczyński zostawił ją na spalonym.

- Jak więc wygląda obecna sytuacja Beaty Szydło?

- Jest trudna. Nie występowała na kongresie PiS, nie spotkała się z Donaldem Trumpem. No i ta historia z opłatą paliwową. To pokazuje, że Beata Szydło jest bardzo intensywnie tresowana przez naczelnika. Proszę zwrócić uwagę, że to nie ona - jako szefowa rządu, która wzięła za to odpowiedzialność - ogłosiła wycofanie się z opłaty. Zrobił to Kaczyński, bo to on ogłasza dobre informacje. Więc ta sytuacja jest dla niej trudna, bo na dłuższą metę to ona będzie ponosić koszty spraw niepopularnych, a potencjalne sukcesy będą zbierać inni. Więc Beata Szydło ewidentnie ma trudny moment w relacjach z Kaczyńskim. Albo Kaczyński z jakiegoś powodu chce ustawić ją do pionu. Bo tych nadmiernych upokorzeń było za dużo.

Zobacz także: Barbara Piwnik: Protesty są wynikiem braku znajomości wymiaru sprawiedliwości