Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Świetlik: Nie ma wolności, więc są zamachy

2016-03-24 3:00

Lewica europejska krzyknęła wczoraj, że nie zrezygnuje z "wolności". Nasze prawicowe media i politycy z kolei nawołują, by w imię bezpieczeństwa "wolność" ową ograniczyć. Otóż ja uważam, że właśnie wolności nam brakuje i dlatego jesteśmy narażeni.

Nie jesteśmy wolni. Po pierwsze, brakuje nam wolności od politycznych kretynów, tchórzy i koniunkturalistów, którzy sprawili, że mały pasożyt, jakim jest Państwo Islamskie, rzucił na kolana całą Unię Europejską i przyległości. Nie jesteśmy wolni od pani Merkel, która nadal zapewnia, że będzie przyjmować bez ładu i składu emigrantów, a nas próbować przymuszać, byśmy ich też przyjęli. Nie jesteśmy wolni od służb specjalnych, takich jak te nasze krajowe, które za każdym razem konsekwentnie powtarzają, że jak pozwoli im się więcej inwigilować, to zapewnią nam większe bezpieczeństwo. To bzdura, bo kiedy zaczynają one robić to na dużą skalę, to toną w informacjach, tak jak było z milionami billingów. Chodzi o to, by służby działały tam, gdzie trzeba, a nie nieustannie zabiegały o jak największe możliwości inwigilowania.

Z drugiej strony, osobiście wolę być niekiedy podsłuchiwany przez jakiegoś mrocznego szpicla niż zginąć w zamachu. Jakby nie było, faceci i damy z pasami szahida też ograniczają naszą wolność i ograniczają ją islamskie enklawy na Zachodzie, które dawno wyrwały się spod kontroli. Jedna z politologicznych definicji państwa upadłego brzmi tak, że jest to taki kraj, który utracił kontrolę nad częścią swojego terytorium. Taki kraj nigdy nie zapewnia swoim mieszkańcom wolności. Jeszcze półtora roku temu amerykańska telewizja Fox News nakręciła reportaż o islamskich dzielnicach w Paryżu, twierdząc, że Francja nie kontroluje tych obszarów. Paryskie merostwo wytoczyło dziennikarzom sprawę sądową o zniesławienie. A zaraz potem były zamachy na redakcję "Charlie Hebdo", potem zamachy w Paryżu, w Brukseli. Co to za wolność, skoro nawet nie można bezpiecznie pójść na koncert?

Liberalny klasyk Friedrich von Hayek pisał, że wolność to brak przymusu. O tym, z jakim brakiem przymusu mamy do czynienia, przekonywały się niemieckie kobiety w sylwestrową noc, przekonują się kobiety atakowane na plażach za stroje bikini, przekonują się katolicy zmuszani do chowania krzyża, by nie naruszać "neutralności światopoglądowej" chrześcijańskiego od dwóch tysięcy lat kontynentu, a przy okazji nie drażnić muzułmańskich sąsiadów. W końcu przekonują się zwyczajni muzułmanie, którzy ciężko pracują w Europie, szanując jej zwyczaje, ale spada na nich opinia terrorystów. Tak, potrzebujemy więcej wolności. Ale dokładnie odwrotnie rozumianej niż próbuje nam to wmówić niemiecka kanclerz.

Zobacz także: Sławomir Jastrzębowski: Nie panikujmy, oni nas przecież tylko mordują