Michał Syska

i

Autor: Archiwum Michał Syska

Syska: Uber zagraża nam wszystkim

2017-06-06 7:00

Michał Syska, dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lasalla'e w rozmowie z SE o tym, czy powinno się popierać protestujących taksówkarzy:

"Super Express": - Wczoraj warszawscy taksówkarze protestowali przeciwko firmie Uber, którą uważają za nieuczciwą konkurencję. Mają rację?

Michał Syska: - Przede wszystkim na ten protest należy patrzeć szerzej niż jedynie na obronę interesów jednej grupy zawodowej. Sprzeciw przeciwko działalności Ubera jest w interesie nas wszystkich i państwa, w którym żyjemy. Niewątpliwie taksówkarze walczą z korporacją, stosującą dumping płacowy, który w nich uderza. Ale walczą też z jej praktyką unikania płacenia podatków i obniżania standardów pracy w naszym kraju. Mam jednak jedną uwagę - taksówkarze powinni skupić się na przekonywaniu społeczeństwa, że Uber uderza we wszystkich nas. Dlatego nie za bardzo trafna była forma protestu, którą wybrali. Utrudnia ona bowiem życie zwykłym ludziom, a nie Uberowi. Z tego względu trudno taksówkarzom będzie przebić się z komunikatem, że ich walka jest w dobrze pojętym interesie społecznym.

- No właśnie, bo Uber to nie tylko firma nieuczciwie konkurująca na rynku przewozu osób. To także model biznesowy, który stosuje. Wielu ekonomistów nazywa to wprost uberyzacją gospodarki i rynku pracy i widzą w tym ogromne zagrożenie.

- Po pierwsze, wielu entuzjastów tego modelu powiela optymistyczną, ale niemającą pokrycia w rzeczywistości, wizję, że oto mamy do czynienia z tzw. ekonomią dzielenia się. W teorii to wymiana usług między ludźmi, ale za tym przedsięwzięciem stoi wielka korporacja, która zgarnia zysk. Kierowcy część zarobionych pieniędzy muszą oddawać Uberowi tylko za to, że korzystają z jej aplikacji. Inna sprawa, że Uber upowszechnia bardzo elastyczny model zatrudnienia, który powoduje, że ludzie są zatrudnieni tylko przez tę chwilę, kiedy są potrzebni. To na pewno niebezpieczny trend, który wkrótce może objąć także inne zawody. Tego typu forma zatrudnienia pozbawia jakiejkolwiek stabilizacji życiowej, odbierając prawo do urlopu czy czasu wolnego, w którym można zająć się własną rodziną.

- No właśnie, to uderzenie w ogromną zdobycz cywilizacyjną, jaką jest czas wolny. Dzięki XIX-wiecznym zmianom społecznym człowiek przestał ograniczać swoje życie do pracy i spania, ale zyskał także czas na budowanie więzi rodzinnych, rozwijanie swoich zainteresowań czy po prostu na relaks. Uberyzacja temu zagraża.

- No właśnie. Problem polega na tym, że nowe technologie wyprzedzają regulacje prawne. Instytucje państwa i społeczeństwa w ogóle stoją przed ogromnym wyzwaniem, jak kontrolować oparte na nich gałęzie gospodarki, które wymykają się kontroli. Na pewno potrzebujemy narzędzi, które pozwolą postawić tamę uberyzacji, czyli niepohamowanemu uelastycznianiu pracy i płacy. Jest to nie tylko w interesie pracowników najemnych, ale także całych społeczeństw i państw. W przypadku takich firm jak Uber mamy bowiem do czynienia z klasycznym przykładem działania współczesnego kapitalizmu - prywatyzacji zysków i uspołecznienia strat.

- Co pan ma na myśli?

- Z jednej strony to, że tego typu firmy unikają płacenia podatków, choć korzystają z infrastruktury finansowanej ze środków publicznych. Z drugiej strony to rezygnacja z klasycznych stosunków pracy, które obejmują różne prawa socjalne. Niewątpliwie koszty, jakie niesie ze sobą uelastycznienie rynku pracy, zrzucane są na społeczeństwo. W wielu krajach widzimy, że prowadzi ono do wzrostu liczby biednych pracujących, którzy co prawda mają pracę, ale zarabiają na tyle mało, że stają się klientami pomocy społecznej. W ten sposób państwo dotuje więc wielkim korporacjom ich biznes.

Zobacz także: Marek Król komentuje: Widelcem w terrorystów