Tak jak prowadząca do tego inwazja (to chyba adekwatne słowo) na Europę islamistów, którą uważa za słuszną konieczność. „»Porządek« ustanowiony po roku 1945 bezpowrotnie zapadł się w historię wraz z Murem Berlińskim. (…) Dziś żyjemy w świecie wielocentrycznym; brak w zasięgu wzroku mocy, które w pojedynkę lub koalicji byłyby zdolne lub chętne go znów »uporządkować«”. Dziś Bauman nie mówi już, że ten „porządek” – dopowiedzmy – sowiecki był wspaniały, a sam ochoczo go budował. Nas – Polaków i mieszkańców naszej części Europy – musi cieszyć, że ów „porządkowy” nie ma dziś siły do ponownego podboju. A Baumana? Jego zapewne cieszy coś zupełnie innego: że Polska i jej wymiar sprawiedliwości są zbyt słabe, aby postawić go przed sądem. Ale ktoś może spytać: Dlaczego właściwie ów „myśliciel” powinien zostać oskarżony, a nawet skazany? Przecież jest profesorem, uważanym przez środowiska lewicowo-liberalne za „autorytet”? Otóż Zygmunt Bauman, zanim zaczął być socjologiem, był… ubekiem. I gdyby Polska była normalnym (nie unurzanym w komunizmie) krajem z normalnymi (nie unurzanymi w komunizmie) sądami i prokuraturą, stanąłby przed sądem za wiele swoich w komunizm uwikłań. Za to, że pracował w sowieckiej milicji w Moskwie, która bezpośrednio podlegała NKWD. Potem za to, że był oficerem politycznym „ludowego” Wojska Polskiego, a na koniec agentem krwawej Informacji Wojskowej. Ale w dzisiejszym, prawie normalnym kraju powinien odpowiedzieć przynajmniej za jedno – służbę w nie mniej zbrodniczym Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, o czym przesądza dokument z 1950 r.: „Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów [członków polskiego podziemia niepodległościowego]. Odznaczony Krzyżem Walecznych”. I to jest wystarczający powód, dla którego mjr KBW Zygmunt Bauman powinien być dziś ścigany. Ta zbrodnia komunistyczna nie ulega przedawnieniu. A zatem IPN-ie, do dzieła!
Zobacz także: Wicemarszałek Sejmu do opozycji: WŚCIEKŁE MAŁPY