Tadeusz Płużański

i

Autor: "Super Express"

Tadeusz Płużański: Jak "maluch" uratował życie pewnemu TW

2016-10-22 4:00

"Żył lat 45, zginął 21 X 1963, poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał" - taki napis wyryła rodzina na skromnym grobie w miejscowości Piaski w 1983 r., 20 lat po śmierci "Lalka". Wtedy jeszcze nie można było mówić, że to najdłużej ukrywający się partyzant antykomunistycznego podziemia. Bo wojna w Polsce nie skończyła się w 1945 r. Jeszcze przez wiele lat z uzurpatorską, narzuconą nam sowiecką władzą walczyli żołnierze II konspiracji niepodległościowej.

"Spotkaliśmy się w niedzielę, w zagajniku. Józek był pogodny, nie przypuszczał, że coś się stanie - mówiła mi przed laty Danuta Mazur, narzeczona >Lalka<. - Opowiedziałam mu mój sen. To była mętna, wezbrana rzeka, a w niej pływał nasz syn. Józek powiedział, żeby uważać na Marka. Mieliśmy zobaczyć się za dwa tygodnie...". Nie zobaczyli się. "Lalek", czyli Józef Franczak - ostatni Żołnierz Niezłomny, zginął zastrzelony w obławie SB i ZOMO w Majdanie Kozic Górnych, małej wiosce w Lubelskiem.

Franczak w II RP ukończył szkołę żandarmerii w Grudziądzu, w czasie niemieckiej okupacji walczył z Niemcami w ramach lubelskiego ZWZ/AK. W 1944 r. przymusowo wcielony do "ludowego" wojska, wkrótce zdezerterował. Wrócił do partyzantki, biorąc udział w wielu akcjach na Sowietów i ich polskich kolaborantów. Walczył pod rozkazami Antoniego Kopaczewskiego "Lwa", Hieronima Dekutowskiego "Zapory" i Zdzisława Brońskiego "Uskoka".

Zobacz: Tomasz Terlikowski: W kwestiach moralnych nie ma referendum

Takich jak "Lalek" - Żołnierzy Niezłomnych, było ok. 200 tysięcy. Tymczasem zdaniem prezesa Światowego Związku Żołnierzy AK Leszka Żukowskiego "Lalek" należał do mniejszości, która "nie miała pomysłu, co zrobić ze sobą" i "kontynuowała bezsensowną walkę bez rozkazu". Te słowa przedstawiciela największej polskiej organizacji kombatanckiej muszą szokować. Bo głównym celem tej walki była przecież ochrona Polaków przed sowieckim terrorem. A Polacy odwdzięczali się swoim jedynym obrońcom. To dzięki ludności 10 lubelskich wsi "Lalek" mógł ukrywać się przez 10 lat po ostatniej akcji, w której zginęli jego koledzy. Ale znalazł się jeden zaprzaniec. Stanisław Mazur, TW Michał, stryjeczny brat narzeczonej "Lalka", za pomoc w schwytaniu Franczaka dostał 5 tys. złotych.

Po zamordowaniu oprawcy wywieźli ciało "Lalka" w nieznanym kierunku. Bezimienny grób rodzina znalazła na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie - tam, gdzie potajemnie pochowano jego kolegów z partyzantki. Po czterech dniach, w nocy, bliscy wykopali ciało. Widok był straszny. Józek leżał nagi, bez głowy - zapamiętała Czesława Kasprzak, siostra "Lalka". Czaszkę ojca Marek Franczak odzyskał dopiero w ubiegłym roku (przez lata na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie służyła studentom do eksperymentów). Gdy dowiedział się, że kapusiem ojca był Stanisław Mazur, pojechał do niego do Lublina. Chciał mu wymierzyć sprawiedliwość, jednak po drodze zepsuł się jego "maluch" (dla młodszych to obiegowa nazwa fiata 126p).

Nasi Partnerzy polecają