Tadeusz Płużański

i

Autor: Fotomontaż SE

Tadeusz Płużański: Komandorzy wygrali z bolszewią

2017-12-23 3:00

Tadeusz Płużański dla Super Expressu

"Obrońcy polskiego Wybrzeża, zamordowani w zdradziecki sposób, 65 lat czekali na ten moment; dzisiaj wreszcie możemy ich pożegnać z honorami należnymi bohaterom Rzeczypospolitej" - powiedział Andrzej Duda na pogrzebie straconych przez komunistycznych okupantów trzech komandorów: Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza. W Kwaterze Pamięci Cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu prezydent RP podkreślił, że zginęli jako żołnierze niezłomni, którzy nigdy nie przestali realizować swojej służby dla Polski. O pamięć i godne uczczenie swoich żołnierzy upomniał się przez lata wiceadmirał Józef Unrug, dowódca polskiej floty i obrony Wybrzeża z 1939 r. Wszyscy trzej - Mieszkowski, Przybyszewski i Staniewicz - po klęsce wrześniowej dostali się do niewoli niemieckiej. W 1945 r. powrócili do Ojczyzny i służby w Marynarce Wojennej. Aż przyszedł 1950 r. Witold Mieszkowski wspomina: "20 października, jak zwykle rankiem, ojciec wyszedł z psem na spacer. Z tego spaceru po paru godzinach wrócił do domu samotnie zdyszany pies. Ojca już nigdy więcej miałem nie zobaczyć. Ani żywego, ani nawet martwego". Aresztowany przez Informację Wojskową Stanisław Mieszkowski był torturowany w śledztwie, a 21 lipca 1952 r., razem z dwoma pozostałymi komandorami: Zbigniewem Przybyszewskim i Jerzym Staniewiczem, skazany na karę śmierci pod fikcyjnym zarzutem spisku w wojsku i szpiegostwa na rzecz imperialistów. Morderca Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Komuniści nie poinformowali rodzin, co stało się z komandorami. Różne sygnały pozwalały sądzić, że zostali zamordowani i zrzuceni do bezimiennych dołów na "Łączce". Komandorów oskarżał słynny kat Polaków Stanisław Zarako-Zarakowski. W III RP Witold Mieszkowski bezskutecznie domagał się osądzenia jego i pozostałych żyjących morderców ojca. Szczątki komandorów odnalazła w kwaterze Ł Powązek Wojskowych ekipa prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Wyrok na komandorze Staniewiczu wykonał ubecki kat z Rakowieckiej Aleksander Drej 12 grudnia 1952 r., a na komandorach Mieszkowskim i Przybyszewskim - tym samym sowieckim strzałem w tył głowy - cztery dni później. Siedem miesięcy wcześniej, trzy kilometry dalej zgodnie z decyzją mordercy Bieruta zaczął powstawać pałac Stalina.