Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Kto nie chce Pileckiego w Melbourne

2016-02-13 3:00

16 lutego 2014 r. w Jewish Holocaust Center (Żydowskim Centrum Holocaustu) w Melbourne upamiętniono rotmistrza Witolda Pileckiego. Wśród znamienitych gości byli ambasadorowie RP w Australii i Izraela w Australii, przedstawiciele IPN, miejscowych władz, instytucji kulturalnych, stowarzyszeń i organizacji społecznych. O tym niezwykłym wydarzeniu informowały media na całym świecie...

16 lutego 2014 r. w Jewish Holocaust Center (Żydowskim Centrum Holocaustu) w Melbourne upamiętniono rotmistrza Witolda Pileckiego. Wśród znamienitych gości byli ambasadorowie RP w Australii i Izraela w Australii, przedstawiciele IPN, miejscowych władz, instytucji kulturalnych, stowarzyszeń i organizacji społecznych. O tym niezwykłym wydarzeniu informowały media na całym świecie.

Dlaczego niezwykłym? - może ktoś zapytać. Otóż do dziś na wszystkich kontynentach obóz Auschwitz utożsamiany jest wyłącznie z Holocaustem Żydów. Czasem (ostatnio coraz częściej) jakaś gazeta (głównie niemiecka) doda: ginęli w "polskich obozach koncentracyjnych" (szczęśliwie państwo polskie dziś na takie kłamstwa reaguje).

A tu proszę - w tej strasznej niemieckiej fabryce śmierci znalazł się Polak, więcej - znalazł się dobrowolnie. Cel tej misji, aby poznać prawdziwe plany Niemców, zorganizować konspirację zbrojną i docelowo wyzwolić Auschwitz z niemieckich rąk - też do tej pory nie był znany międzynarodowej opinii publicznej. Bo Witolda Pileckiego nie ma bodaj w żadnym żydowskim muzeum na świecie. Więcej - świat nie wie, że polski żołnierz i więzień starał się zapobiec dokonywanej w obozie zagładzie - Polaków, z myślą o ludobójstwie których Auschwitz powstał; Żydów, których masowe gazowanie zaczęło się w 1943 r.; i innych narodowości. Z obozu wysyłał raporty, ale świat nie uwierzył. W żydowskim centrum w Melbourne rotmistrz znalazł się dzięki kilku działaczom Polonii, tworzącym The Pilecki Project Committe (Komitet Projekt Pilecki). Walczyli o to przez wiele lat. Podczas uroczystości w 2014 r. przekazali placówce uwierzytelnione kopie Raportu W oraz inne dokumenty (udostępnione przez IPN) dotyczące pobytu Pileckiego w Auschwitz. "Efektem współpracy komitetu z JHC jest także trwałe umieszczenie gabloty z opisem zasług Witolda Pileckiego w stałej ekspozycji muzealnej JHC. Jest ona odwiedzana rocznie m.in. przez 20 tys. uczniów i studentów" - informuje strona IPN. Czyli świat zaczął wreszcie poznawać jedyną w swoim rodzaju ochotniczą misję Polaka do Auschwitz.

Gdy gościłem ostatnio w Melbourne (niniejszym przepraszam za absencję na łamach "SE"), przedstawiciele komitetu zaprosili mnie do zwiedzenia muzeum. Mieliśmy przede wszystkim obejrzeć gablotę z Pileckim. Tymczasem okazało się, że gabloty nie ma. Usłyszeliśmy, że skoro jej nie ma, to najwyraźniej została usunięta. A jeśli została usunięta, to... miała charakter czasowy. A miała taki charakter, bo nie zawierała oryginałów dokumentów, tylko kopie (podkreślić trzeba, że w muzeum są przede wszystkim kopie). Jak widać polski bohater wciąż nie pasuje do takiej wersji historii, w której bohaterami i męczennikami mogą być tylko Żydzi.

ZOBACZ: "Polski obóz zagłady" w znanym francuskim dzienniku. Kolejny SKANDAL!