Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański: Za stary na lustrację?

2016-06-25 4:00

Uczestnik wojny obronnej, żołnierz Armii Krajowej, w tym 27. Wołyńskiej Dywizji AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, żołnierz batalionu "Czata 49" w Zgrupowaniu "Radosław". I gdyby na tym kończył się życiorys Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, należałoby powiedzieć - bohater.  

Po 1945 r. imał się różnych zawodów, pracował głównie jako inspektor techniczny. Czyli nie walczył dalej z bronią w ręku ani w żaden inny sposób nie przeciwstawiał się Sowietom, ale zachował twarz. Tak przynajmniej wydawało się do niedawna. Dziś, mimo swoich 99 lat, jest szefem Związku Powstańców Warszawskich, awansowanym na generała brygady.

Tymczasem według dokumentów IPN w 1947 r. został zarejestrowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu jako TW "Zdzisławski" i współpracował do 1964 r. Przynajmniej od 1956 r. był agentem wywiadu PRL. Miał donosić nie tylko na kolegów, ale także na swoją rodzinę, przede wszystkim żonę, rozpracowywać środowiska polonijne w USA i Międzynarodowe Targi Poznańskie. Przeszłość Rylskiego po raz pierwszy ujawnił historyk rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, Krzysztof A. Tochman w 2011 r.

Generał do współpracy z UB się przyznał. Utrzymuje jednak, że był Wallenrodem, wyciągał informacje, ratował kolegów z AK. Tego jednak nie sposób zweryfikować. Tak samo jak tłumaczeń, że bycie "wtyczką w bezpiece" zasugerował mu powstańczy dowódca Jan Mazurkiewicz "Radosław". Z kolei Zofia Rylska (słynna cichociemna AK) miała wiedzieć o kontaktach męża z bezpieką (?!). Czyli Rylski miał ograć wszechmocny urząd tak jak inny słynny TW - prof. Witold Kieżun.

Co innego wynika z notatek służbowych esbeków. "Zdyscyplinowany, chętny, sumiennie wykonujący polecenia" (1956 r.). "Był jednostką w pełni sprawdzoną, o zdrowych poglądach politycznych i pozytywnie ustosunkowaną do współpracy z nami" (1969 r.).

Ale publicystki "Polityki" Janiny Paradowskiej to nie przekonało. Twierdziła, że sprawa nie jest przypadkowa. Bo w 2012 r. Rylski skrytykował tych, którzy w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego buczeli na Powązkach i miałby to być rewanż PiS. Tyle tylko, że PiS ani wtedy, ani innym razem nie buczał. Buczały pojedyncze osoby - na Tuska czy Kopacz, którzy wielokrotnie mijali się z prawdą.

Paradowskiej i jej podobnym powiedzmy, że generał po prostu skłamał - wchodząc w 2004 r. do Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne, zatajając współpracę z bezpieką. IPN zapowiedział przeanalizowanie wszelkich dostępnych dokumentów. Rozpoczęty dziś proces lustracyjny jest naturalną tego konsekwencją.

Na obronę generała podnosi się, że Zbigniew Ścibor-Rylski to bezstronny apolityczny autorytet. Tymczasem dwukrotnie - w 2010 i 2015 roku był członkiem honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego. Popierał również HGW, występując przeciw referendum o jej odwołanie z funkcji prezydenta. A za stary na lustrację - bo takie głosy też się pojawiają - nie powinien być żaden funkcjonariusz czy tajny współpracownik komunistycznych służb.

Zobacz: Joanna Scheuring-Wielgus w WIĘC JAK: Nie wierzę w Boga, ale jest energia, która nas prowadzi