Tadeusz Płużański: Polacy! Nie walczcie i nie buczcie

2012-08-05 12:46

Powstanie Warszawskie, jak co roku, zamiast łączyć - prowokuje. Że sprowokowani plują spadkobiercy Bieruta, Gomułki i Jaruzelskiego - to naturalne. Ale prowokuje też większość wpływowych mediów w Polsce, które jak jeden mąż podważają sens walki, a tym samym ofiarę życia powstańców i ludności cywilnej.

I tak Radio TOK FM poprosiło o komentarz Władysława Bartoszewskiego. Ten oczywiście z wyżyn PO-wskiego autorytetu odciął się od "samobójczej walki". Bo patriota "nie musi od razu chwytać za broń". Takie słowa powstańca, a zarazem doradcy premiera w rocznicę Godziny "W", której istotą była właśnie walka zbrojna, muszą budzić co najmniej konsternację. Bartoszewski odniósł się w ten sposób do słów naczelnego "Frondy" Tomasza Terlikowskiego, że chciałby, żeby jego dzieci, gdy zajdzie taka potrzeba, potrafiły stanąć do walki, a być może oddać życie, gdy wezwie ich do tego Bóg lub Ojczyzna. Szczęście Bartoszewskiego, że jego syn nie musiał walczyć. Ojciec by odradził...

Ale tak samo jak 68 lat temu nie powinniśmy byli walczyć w Powstaniu (czyli co - stać z bronią u nogi?), tak teraz nie możemy walczyć na olimpiadzie w Londynie. Wtedy o wolność, teraz o medale. Nie życzy sobie tego Piotr Moszyński z Radio France Internationale na łamach "Gazety Wyborczej". Bo kibicowanie Polakom to szowinizm, a hasło "Polacy walczą o medale" jest nietolerancyjne i dyskryminuje innych. O tym, że nie wolno demonstrować swojego patriotyzmu, przekonali się ostatnio również kibice Legii Warszawa, którym władze klubu na mecz z Borussią Dortmund zabroniły wniesienia transparentu upamiętniającego Powstanie Warszawskie. Treść "Powstańcom chwała, Warszawa nie zapomni" okazała się prowokacyjna.

W ślad za rządzącymi poszli młodzi (w końcu przykład idzie z góry), zakładając na Facebooku grupę pod wszystko mówiącą nazwą: "Wstydzę się Powstania Warszawskiego". Można tam m.in. przeczytać: "Okres tzw. niemieckiej okupacji był tak naprawdę złotym wiekiem dziejów Polski. Wszystko to musiała zepsuć tradycyjna polska nienawiść, pieniactwo i awanturnictwo. Pacyfikacja Warszawy była sprawiedliwą karą dla polskich buntowników-warchołów terroryzujących niemiecką ludność". Czegoś bardziej głupiego nie można już chyba wymyślić.

A o dzisiejszych Polakach BBC napisało, że na ulicach Warszawy odbędą się spotkania modlitewne, aby wypędzić złego ducha przed koncertem Madonny. BBC ma wyobraźnię! Najpierw - przed EURO - byliśmy mordercami (z Polski Brytyjczycy mieli wrócić w trumnach), a teraz ciemnogrodem. A ja nie widziałem żadnych ulicznych kółek różańcowych, tylko msze w intencji powstańców.

W tyle za brytyjskimi mediami nie mógł zostać brytyjski historyk prof. Norman Davies, który zaapelował, żeby w ogóle przestać obchodzić rocznicę Powstania. Powód? Bo jest w nich za dużo triumfalizmu, samozadowolenia i samobiczowania. To, że cechy te wzajemnie się znoszą, jest nieistotne. W końcu Davies to autorytet.

I na koniec o buczeniu. Buczeniu wracającym na warszawskie Powązki w każdą rocznicę Godziny "W". I to o tym, a nie o bohaterskim zrywie, trąbiły przez kolejne dni media. Doradca prezydenta Jan Lityński stwierdził, że owo buczenie to "próba monopolizowania tradycji i patriotyzmu przez jeden nurt polityczny związany z PiS-em i z ojcem Rydzykiem". Adam Leszczyński z "GW" rozwinął ten wątek: "Prawica zamienia w idola narodową katastrofę, która jej w żaden sposób nie dotyczy i z którą nic nie ma wspólnego". To ja przepraszam, a co z Powstaniem ma wspólnego postkomunistyczna lewica albo lewica laicka spod sztandarów byłej Unii Demokratycznej? Czy nie jeszcze mniej niż potomkowie żołnierzy Armii Krajowej?

A partyjny (przepraszam redakcyjny) kolega Leszczyńskiego Jarosław Kurski zawyrokował: "Warszawiacy, którzy co roku przybywają tu licznie, mają już tego dość. (…) Wielu powstańców, wiedząc, że spotkają tu fanatyków z Krakowskiego Przedmieścia, 1 sierpnia na Powązki w ogóle nie przychodzi". I tak z kilku buczących osób robi się "wielu powstańców", a nawet "warszawiaków". Byłem, słyszałem, nie buczałem. Nie widziałem też, żeby buczał jakikolwiek polityk PiS. A ojca Rydzyka w ogóle nie było, chyba że przebrał się za staruszkę.