Barbara Piwnik

i

Autor: Tomasz Radzik

Piwnik: To debata o podziale stanowisk, a nie istocie zmian w wymiarze sprawiedliwości

2017-10-03 7:00

Barbara Piwnik, sędzia, były minister sprawiedliwości w rozmowie z SE o propozycjach prezydenta ws. reformy sądownictwa:

"Super Express": - Jak ocenia pani prezydenckie projekty reformy wymiaru sprawiedliwości? Czy to zmiany w dobrym kierunku?

Barbara Piwnik: - Ustawy zaprezentowane przez prezydenta Andrzeja Dudę dotyczą reform, które niewątpliwie rozpalają wyobraźnię polityków. Podnoszą też temperaturę dyskusji, ale niestety nie przybliżają do realizacji oczekiwań obywateli. A obywatele chcą sprawnie i szybko działających sądów powszechnych.

- Podobnie wypowiadają się członkowie klubu Kukiz'15, którzy twierdzą, że to, co proponuje czy PiS, czy prezydent, to nie jest reforma wymiaru sprawiedliwości.

- Nie chcę włączać się w debaty polityków i nie chcę oceniać wypowiedzi poszczególnych posłów.

- Wróćmy więc do prezydenckich projektów. Czego im brakuje? Które z potrzebnych zmian zostały w nich pominięte?

- Żeby reformować wymiar sprawiedliwości, trzeba zacząć od tego, czym na co dzień zajmują się sądy poszczególnych szczebli. A więc należałoby dokonać krytycznego przeglądu pracy i procedur, w których przychodzi funkcjonować sądom. Należy przyjrzeć się temu, jakie warunki pracy należy stworzyć sędziom, tak by mogli wydawać wyroki w szybszym tempie i by te były lepiej odbierane przez społeczeństwo.

- Co jest do tego potrzebne?

- Jasne, dobre prawo, które nie zmienia się z szybkością światła. Niezbędne są procedury, które pozwolą sędziemu na sprawne prowadzenie powierzonych mu spraw. Należy przyjrzeć się zakresowi obowiązków spoczywających na poszczególnych sądach. Należy też poprawić warunki pracy sędziów oraz zapewnić im wysoko wykwalifikowanych urzędników, którzy będą pomagać sędziom w pracy. I dopiero całość zmian w tych wskazanych przeze mnie obszarach może uprawniać do stwierdzenia, że następuje reforma wymiaru sprawiedliwości. A decydowanie o stanowiskach poprzez debatę nad Krajową Radą Sądownictwa czy Sądem Najwyższym powinno się odbyć dopiero w drugiej kolejności.

- Prezydent cały czas utrzymuje, że członków KRS Sejm powinien wybierać większością trzech piątych głosów. Czy to dobre rozwiązanie?

- Obawiam się jednego - jeżeli w życie miałyby wejść przepisy, które sprawiłyby, że przez dwa miesiące lub nawet dłużej miałaby się toczyć debata dotycząca poszczególnych sędziów kandydatów na członków KRS, to ucierpi na tym cały wymiar sprawiedliwości.

- Dlaczego?

- Bo znając zasady i temperaturę toczącej się u nas debaty publicznej, byłoby to niekorzystne dla spokojnej pracy poszczególnych sądów powszechnych.

- Czy zmiany proponowane przez prezydenta Dudę osłabiają pozycje poszczególnych członków KRS?

- Osłabiają nie tylko członków KRS. Nie bez powodu mówię, że godziłoby to w spokój pracy całego wymiaru sprawiedliwości. Proszę sobie tylko wyobrazić taką dyskusję, która toczyłaby się nad poszczególnymi kandydaturami. Konieczność uzyskania wymaganej większości głosów łączyłaby się przecież z osobami konkretnych sędziów wymienionych z imion i nazwisk. A praca sędziego i służba sędziego odbywa się na styku państwa z obywatelem. To, że ktoś kandyduje do KRS, nie znaczy, że nie wypełnia swoich obowiązków w sądach powszechnych. W związku z tym pytam, jak ten sędzia miałby spokojnie pracować? Skoro obywatel przychodzący do sądu przede wszystkim zastanawiałby się nad tym, co który polityk powiedział na temat sędziego, którego dany obywatel akurat spotyka w sądzie... A przecież obywatel powinien zastanawiać się nad tym, jak dany sędzia orzeka w poszczególnych sprawach.

- Jaki może być tego efekt?

- Teraz bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić, jak sympatie, czy też brak tej sympatii poszczególnych obywateli przenosiłyby się na osobę określonego sędziego. Nawet gdyby był to sędzia o najwyższych kwalifikacjach, o najwyższym dorobku sędziowskim. Sędzia posiadający niekwestionowaną w swoim środowisku pozycję. Zwracam na to uwagę, bo moim zdaniem jest to bardzo istotny element, o którym wszyscy zapomnieli - przeniesienie dyskusji politycznej na grunt sądu przyniosłoby szkodę dla pracy sędziów i sądów.

- Jak środowisko prawnicze przyjęło prezydenckie projekty ustaw? Bo reforma przygotowana przez PiS spotkała się z krytyką.

- Nie mogę wypowiadać się w imieniu szerszego grona środowiska prawniczego, natomiast mogę powiedzieć o reakcjach i refleksjach sędziów, z którymi przychodzi mi na co dzień współpracować i z którymi dyskutuję na temat proponowanych zmian w wymiarze sprawiedliwości. I nie różnimy się w ocenach co do odbioru prezydenckich projektów. Natomiast niedawno powiedziałam publicznie coś, do czego przychylają się już niektórzy przedstawiciele środowiska sędziowskiego.

- Może pani przypomnieć, o co chodziło?

- Powiedziałam, że w przyszłości będziemy wspominać z rozrzewnieniem te ministerialne projekty, na gruncie których wyrosły propozycje prezydenta Andrzeja Dudy. Bo w skrócie rzecz ujmując, ciągle jest to debata na temat podziału stanowisk w wymiarze sprawiedliwości, a nie na temat istoty zmian, jakie są potrzebne w polskim sądownictwie. Tu się nic nie zmieniło.

Zobacz także: Warzecha: Rzepecki jest lojalny własnym wyborcom

Przeczytaj również: Mularczyk: Posłem Rzepeckim ktoś steruje

Polecamy ponadto: Skowron: Gdyby Polska była Katalonią