Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Dla Chin Polska nie jest wyjątkowa

2016-06-21 4:00

Z wizytą w Polsce bawi Xi Jinping. Sporo wokół niej zapewnień o nowym otwarciu z Chinami, wiele wyrazów chęci współpracy. Chiński przywódca i towarzysząca mu delegacja podkreślają znaczenie naszego kraju dla wielkich planów Państwa Środka, podpisywane jest oświadczenie o strategicznym partnerstwie między naszymi krajami, ale towarzyszący wizycie entuzjazm raczej trzeba powściągnąć.

Polska żadnym wyjątkowym krajem dla Chin nie jest. Strategiczne partnerstwo Pekin podpisał już choćby z Czechami, Serbią czy Białorusią i nadzieje, że nasz kraj stanie się punktem wypadowym dla chińskich firm na Europę i będzie cieszył się szczególnymi względami w Europie, należy włożyć między bajki. Oczywiście relacje gospodarcze z Państwem Środka można i należy rozwijać, bo jest tu niewykorzystany potencjał, ale trzeba rozumieć, że z wielkością naszej gospodarki i znaczeniem w Unii Europejskiej nasz kraj długo nie będzie tak atrakcyjnym partnerem jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Chiny traktują je poważnie dzięki sile ich gospodarek i pozycji geopolitycznej. Polska ma Pekinowi do zaoferowania jedynie dogodne położenie na nowym jedwabnym szlaku, który ma Europę jeszcze bardziej związać gospodarczo ze wschodnioazjatyckim gigantem. I to z korzyścią dla niego.

Chiny patrzą na Europę w dużej mierze jako na rynek zbytu dla swoich coraz bardziej konkurencyjnych towarów. Tworzenie Jedwabnego Szlaku 2.0 ma tę rolę Europy w chińskiej grze geopolitycznej umocnić. Ani to źle, ani dobrze - pokazuje tylko, że Chiny, tak jak USA, nie mają przyjaciół, ale interesy. A jako naród o wielowiekowych tradycjach kupieckich potrafią te interesy doskonale rozgrywać kosztem "strategicznych partnerów". Jeśli ktoś liczy, że zapisane w podpisanym przez prezydentów Dudę i Xi porozumieniu "wzajemny szacunek i obopólna, korzystna współpraca" staną się rzeczywistością, to się grubo myli. Polska nie skorzysta gospodarczo z jedwabnego szlaku tak jak Chiny. Nie dostanie też zgody na szeroką penetrację ogromnego chińskiego rynku przez nasze firmy, bo dostępu do niego Chińczycy zazdrośnie bronią.

Co więcej, wbrew optymistycznym proroctwom niektórych polskich ekspertów, nie staniemy się też w przewidywalnej przyszłości najważniejszym partnerem Chin w Europie. Jako niezrównani stratedzy stawiają oni na wielostronne partnerstwo i nie inwestują wszystkiego w rozwój relacji tylko z jednym państwem. Bądźmy więc realistami - w relacjach z Chinami na lata mamy zapisaną rolę ubogiego krewnego. Jednego z wielu, których posiadają na całym świecie.

Czytaj też: Prof. Romuald Szeremietiew: To nie jest wielki wysiłek militarny