Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Opozycja bywa gorsza od PiS

2016-01-21 3:00

Dużo się mówi i pisze o groźnych pomysłach i działaniach rządzących, ale opozycja czasami bywa w swojej nadgorliwości gorsza od domniemanego faszyzmu PiS. Wiadomo, że opozycja w obecnym Sejmie nie ma lekko. PiS, który dzieli i rządzi w parlamencie, nie daje jej za dużo szans, żeby jakoś w świadomości Polaków zaistnieć. Taka PO to nie ma jeszcze najgorzej, bo ciągnie się za nią cień głównego adwersarza partii Jarosława Kaczyńskiego. Gorzej mają Nowoczesna i Kukiz'15.

Towarzystwo od Ryszarda Petru skutecznie co prawda wypłynęło na wojnie o demokrację, ale na samych krzykach i wrzaskach nie da się robić polityki. Jej solą są przecież ustawy zmieniające rzeczywistość. Nowoczesna niepewnie wypłynęła na te nieznane dla siebie wody i od razu się wygłupiła. Uznała bowiem, że nic tak nie boli ludzi, jak "przywileje" związkowe i postanowiła z nimi powalczyć. Do tego nie podoba się jej finansowanie partii politycznych z budżetu. Może i jest to zgodne z ideologią neoliberalną, której obrońcą chce być Nowoczesna, ale jak na partię, która idzie w awangardzie obrońców demokracji, to pomysły całkowicie kompromitujące.

Pożal się Boże demokraci z Nowoczesnej myślą, że rzeczona demokracja kończy się na procedurach i instytucjach państwa prawa. Polskim liberałom nie śniło się nawet, że to także, a może nawet przede wszystkim, udział obywateli w procesach decyzyjnych. Związki zawodowe to jedna z tych instytucji, które partycypację im umożliwiają. Broni interesów zwykłych ludzi w starciu z wszechmocnymi pracodawcami i chodzącymi na pasku wielkiego biznesu politykami, i zamiast osłabiać ruch związkowy, mądry polityk go wzmacnia. Nie przypadkiem najstabilniejsze demokracje w Europie to te, w których związkowcy mają ogromny wpływ na rzeczywistość. Finansowanie z budżetu to z kolei bezpiecznik, który uniemożliwia jawne kupowanie polityków przez wielkich tego świata. Ogranicza niebezpieczną dla demokracji oligarchizację polityki. Do czego brak finansowania partii z budżetu prowadzi, niech świadczą Stany Zjednoczone, gdzie kongresmani, senatorowie, a nawet prezydenci są de facto lobbystami najbogatszych. Ryszardzie Petru, Nowoczesno, nie idźcie tą drogą!

Zobacz także: Najnowszy sondaż dla SE.pl: Kaczyński słabnie a Petru NOKAUTUJE Schetynę!

A partia Pawła Kukiza? Ci już sami nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Miotają się od ściany do ściany i właśnie wymyślili, żeby ograniczyć budżet Państwowej Inspekcji Pracy, bo niby tam tylko balują. Otóż przy okazji też pracują, ale ciągle brakuje jej pieniędzy na zwiększenie kontroli, które zajęłyby się patologicznym rynkiem pracy. Do tego PIP brakuje wielu kompetencji, by skuteczniej walczyć z nieuczciwymi pracodawcami. Zamiast więc wybijać jej zęby, lepiej ją dozbroić w imię interesów zwykłych obywateli. To w końcu w ich imieniu Paweł Kukiz wszedł do polityki. Aż nie chce się wierzyć, że szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz - wpływowa postać w ruchu Kukiza - podpowiedział mu taki ruch. Podejrzewam nawet, kto Kukizowi suflował to szkodliwe rozwiązanie, ale dla własnego dobra (a także dobra obywateli) niech się pan, panie Pawle, słucha Kolorza.