Tomasz Walczak

i

Autor: super express

Tomasz Walczak komentuje: Walka o wiek emerytalny to oszustwo

2015-09-23 4:00

Prezydent Duda ma czyste sumienie. Spełnił swoją obietnicę wyborczą i przygotował projekt obniżenia wieku emerytalnego. Triumfalnie ogłosił, że oto robi nam wszystkim dobrze, bo już nie będzie przymusu pracy do śmierci. Jeśli już jednak komuś robi dobrze, to wyłącznie sobie i PiS.

Sobie, bo oto kreuje się na słownego człowieka. PiS, bo w końcówce kampanii wyborczej partia Jarosława Kaczyńskiego, dzięki jego uprzejmości, będzie mogła wypominać PO, jaka była straszna, gdy podwyższała wiek emerytalny, a teraz - mimo presji społecznej wspartej autorytetem prezydenta - nie chce go obniżyć. Zresztą PO ze swoją retoryką, że podwyższenie wieku sprawi, iż będziemy mieli wyższe świadczenia, też wykazała się fałszywą troską o Polaków.

Machinacje wiekiem emerytalnym są bowiem zwykłym mydleniem oczu, bo problemów ZUS ani jego podwyższenie, ani jego zmniejszenie nie rozwiążą. Zamiast więc się licytować, kto tu jest szubrawcem, a kto zbawicielem, powinni zająć się sprawami fundamentalnymi.

Zobacz: Laila Shukri: U Arabów honor mężczyzny leży między nogami kobiety

Warto przypomnieć, że system emerytalny zbudowany jest tak, iż dzisiejsi pracownicy pracują na dzisiejszych emerytów. Skoro mamy problemy demograficzne i osób w wieku produkcyjnym jest coraz mniej, to i z budżetem ZUS krucho. Żadna partia nie przedstawiła jeszcze całościowej polityki wspierającej dzietność, która miałaby to zmienić. Ciągle mówimy tylko o szczątkowych pomysłach, które niewiele zmieniają. Bo ani wydłużenie urlopów rodzicielskich PO, ani pisowskie 500 zł na dziecko nie sprawią, iż młodzi Polacy będą chcieli mieć więcej dzieci.

Aby tak się stało, musimy przemodelować cały system ekonomiczny, który wreszcie przestanie się opierać na niskich pensjach i niestabilnej pracy. Młodzi, żyjący z dnia na dzień, ledwo wiążący koniec z końcem, niemogący zaplanować najbliższej przyszłości, nie będą masowo decydować się na posiadanie potomstwa. Argument, że lepsza zła praca niż żadna, ich nie przekonuje, bo w obu sytuacjach są zwykłymi pariasami i na dzieci ich zwyczajnie nie stać. Ten system nie tylko robi za skuteczny środek antykoncepcyjny, uszczuplający rzeszę tych, którzy utrzymują emerytury. Sprawia przy okazji, że coraz więcej pracowników haruje na umowach śmieciowych i nie odprowadza składek. To wszystko razem tworzy wybuchową mieszankę, która w końcu rozniesie w pył nasz system emerytalny.

Dyskusje o tym, do którego roku życia mamy pracować, są więc zupełnie bez sensu, a politycy, którzy o to kruszą kopie, to zwykli oszuści.