Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Praca jest, a bieda trwa

2017-05-10 4:00

Przez lata statystyki dotyczące bezrobocia były dla każdego rządu wstydliwą sprawą. Wstydliwą, bo kto chciałby się chwalić 20-proc. bezrobociem? Odkąd jednak za schyłkowych czasów koalicji PO-PSL bezrobocie w Polsce zrobiło się jednocyfrowe, dane te stały się przedmiotem dumy i poprzedniego, i obecnego rządu. Patrzcie - mówią - to jest nasze, przez nas zrobione i to nie jest nasze ostatnie słowo!

Tak samo było wczoraj, kiedy premier i minister pracy chwaliły się danymi za kwiecień, w którym stopa bezrobocia wyniosło rekordowe 7,7 proc. Oczywiście, te statystyki cieszą, ale żeby ekipa PiS nie pogrążyła się w samozadowoleniu, warto dodać łyżkę dziegciu do tej rządowej beczki miodu.

Według ostatnich dostępnych danych Eurostatu mamy bowiem w Polsce ogromną, bo liczącą aż 1,6 mln ludzi, grupę tzw. pracujących biednych. To aż 10 proc. wszystkich zatrudnionych. Dla porównania w sąsiednich Czechach to ok. 3 proc. Kim są pracujący biedni? To osoby, które mimo iż posiadają pracę, zarabiają na tyle mało, że trudno im ze swoich pensji zaspokoić podstawowe potrzeby. Sam fakt, że ma się w Polsce pracę, nie gwarantuje więc, że nie wpada się w biedę. Oprócz dostępności miejsc pracy liczy się także ich jakość. A wziąwszy pod uwagę, że aż 1/3 wszystkich zatrudnionych haruje na różnego rodzaju umowach śmieciowych, z tym mamy ogromny problem.

Wspomniane dane dotyczą roku 2015 - czyli pochodzą jeszcze sprzed podniesienia pensji minimalnej do 2 tys. zł i przede wszystkim wprowadzenia przez PiS minimalnej stawki godzinowej, która powinna ulżyć nieco uśmieciowionym pracownikom, gdzie skala patologii, jeśli chodzi o pensje, była do tej pory największa. Trudno jednak oczekiwać znaczącego spadku liczby pracujących biednych, skoro rząd - mimo obietnic - nie robi nic, by walczyć że śmieciówkami, które są jedną z głównych przyczyn zjawiska pracujących biednych. A żeby dać pełen obraz tego, jak powodzi się Polakom, dodajmy do tego dane GUS z końca 2016 r., które mówią, że aż 16,5 mln (!), czyli 43,5 proc. z nas żyło poniżej granicy sfery niedostatku. Potrzeba więc większych wysiłków rządu i większej presji na podnoszenie płac, by praca gwarantowała godne życie. Bo na razie gwarantuje tylko dobre samopoczucie rządzącym.

Zobacz: Wiesław Gałązka: Facet z jajami nie robi tak jak Petru