Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: W polityce społecznej szału nie ma

2016-10-24 4:00

Jutro mija rok od zwycięstwa wyborczego PiS. Wiele można o tym czasie powiedzieć - od bankructwa polskiej polityki zagranicznej (skonfliktowanie się z poważnymi graczami, stawianie na widmowe sojusze z mniejszymi państwami) przez zupełnie niepotrzebną awanturę ustrojową (TK i przyległości) po nepotyzm i kumoterstwo, które zawstydzają nawet poprzedników.

Z punktu widzenia obywateli najważniejsza jest jednak polityka społeczna, czyli flagowy okręt rządów PiS.Nie da się ukryć, że PiS udało się odwrócić dotychczasową logikę w tej materii. Od początku transformacji państwo opiekuńcze w Polsce się zwijało, pozostawiając za burtą sporą część społeczeństwa. Ekipa Kaczyńskiego zmieniła wektory: postawiła na aktywną politykę państwa i, co więcej, udało jej się na tym wygrać poparcie Polaków. To sygnał, że odrzucają oni liberalny darwinizm społeczny i powrót do państwa, które dba jedynie o przestrzeganie prawa własności, raczej nam w najbliższych latach nie grozi. Za tę zmianę myślenia należy PiS pochwalić. Gorzej, że słuszne diagnozy zbyt rzadko przekładają się na równie słuszne polityczne rozwiązania. Bilans dotychczasowych działań w sferze polityki społecznej wypada bowiem dość blado. Jedynym realnym działaniem okazuje się wyłącznie program 500 plus. Może nie jest idealny, ale jednak dla wielu rodzin oznacza znaczące wsparcie finansowe, a co za tym idzie pewien impuls dla gospodarki.

Oczywiście między bajki można włożyć opowieści rządzących, że przyczyni się on do przyrostu naturalnego. Więcej dzieci będzie się rodzić nie dzięki transferom pieniężnym, ale dzięki aktywnej polityce państwa na rynku pracy i w mieszkalnictwie. W tych obszarach na razie niewiele się dzieje. Podniesienie płacy minimalnej i wprowadzenie godzinowej płacy minimalnej to zwykła przyzwoitość, a nie impuls do zmian. Nadal nie dzieje się nic na froncie walki z uśmieciowieniem rynku pracy, choć w kampanii wyborczej nie brakowało szumnych zapowiedzi. Polska jak była światową potęgą umów śmieciowych, tak nią pozostała, co ma swoje liczne negatywne konsekwencje społeczne i gospodarcze. Rząd, owszem, z pompą uruchomił program Mieszkanie plus, ale przy obecnym finansowaniu i przyjętych rozwiązaniach w żaden sposób nie zmieni dramatycznej sytuacji mieszkaniowej Polaków. Ma za to szansę skończyć tak jak słynna obietnica PiS sprzed dekady budowy trzech milionów mieszkań.

Dosłownie nic nie dzieje się w sprawie dostępności publicznej opieki żłobkowej i przedszkolnej. A dzięki bezrefleksyjnemu cofnięciu sześciolatków do przedszkoli sytuacja wręcz się pogorszyła. Cisza panuje także w kwestii pomocy opiekunów osób niepełnosprawnych, których obecna polityka państwa na wielu poziomach wyklucza, choć PiS obiecywał im pomóc. Wiem, że nie wszystkie problemy społeczne da się rozwiązać w rok, ale oczekuję, że "najbardziej prospołeczny rząd III RP" będzie miał większe ambicje niż spoczęcie na laurach po wprowadzeniu jednego (i to wcale nie najważniejszego) programu społecznego.