Urszula Augustyn: Podglądactwo to nie rozwiązanie

2015-04-07 4:00

Monitoring we wszystkich szkołach - przed laty krytykowany pomysł Romana Giertycha, dziś plan Ewy Kopacz i Platformy Obywatelskiej.

"Super Express": - Rząd Ewy Kopacz kończy prace nad przepisami, które wprowadzą monitoring w każdej szkole. Pani zdaniem ten pomysł sprawdził się w szkołach?

Urszula Augustyn: - Nie we wszystkich szkołach monitoring do tej pory jest, ale też nie będziemy proponowali wprowadzenia go wszędzie. Pieniądze na monitoring i większą wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje to w praktyce, pochodzą z MSW. Ministerstwo Edukacji do tej pory tego nie robiło. W nowej fazie chcemy się w to jednak włączyć.

- Monitoring w szkołach nie jest nowym pomysłem, przed laty budził już emocje.

- I będzie budził także teraz. Ale nie sama obecność monitoringu jako takiego, ale jego zakres. Jeżeli ten monitoring pojawia się w miejscach, w których nie ma dorosłych, czyli przy wejściu do szkoły, w jej otoczeniu, na korytarzach, to zwykle nie budzi większych emocji. Są jednak miejsca, w których monitoringu być nie powinno i rozumiem, że może to budzić niechęć. Chodzi też o to, żeby to był monitoring nowoczesny, żeby dobrze działał i miał jakiś skutek, czyli żeby ktoś mógł reagować na to, co widzą kamery. Sam monitoring to tylko część debaty i to wcale nie najistotniejsza...

- Okazała się na tyle istotna, że premier Kopacz nie tylko poruszyła to w swoim exposé, ale ma niebawem wejść w życie.

- Nie najistotniejsza w tym sensie, że to tylko część debaty. To uzupełnienie, ale znacznie istotniejsze jest samo wychowanie i wypracowanie procedur, które pozwolą nam na mądrą reakcję w różnych sytuacjach. To, co widać na monitoringu, to już są skutki.

- Wspomniała pani o miejscach, w których monitoringu być nie powinno...

- Kwestia tego, gdzie monitoring powinien być, a gdzie nie, w dużej mierze zależeć będzie od rodziców i nauczycieli. Wydaje mi się, że ogólnie rzecz biorąc, takie podglądactwo nie jest rozwiązaniem. Są granice zdrowego rozsądku, gdzie ten monitoring powinien być, a gdzie nie. Kamerami warto posłużyć się tylko w tych miejscach, gdzie dorośli nie zawsze mogą być i sprawować opiekę.

- Kiedy Roman Giertych jako minister edukacji w rządzie PiS-LPR-Samoobrony zgłaszał pomysł monitoringu, to posłowie Platformy wieszali na tym psy. Oskarżano o chęć inwigilacji dzieci, stawianie ich w roli z zasady podejrzanych...

- Tak, krytykowano jako podglądactwo. Kiedy ja pracowałam w szkole, monitoringu nie było i dzięki Bogu radziliśmy sobie z różnymi problemami.

- A teraz premier Kopacz i Platforma sama to wprowadza!

- Podkreślmy, że w naszym przypadku jest inaczej. My nie przeceniamy monitoringu i nie chcemy go wszędzie. Najważniejsza jest edukacja i wychowanie, a monitoring to tylko element wspierający rodziców, żeby czuli się bezpieczniejsi, wysyłając swoje dzieci do szkoły. Giertych proponował jednak jakąś krainę szczęśliwości, która miała powstać przez to, że wszystko obejmie się kamerami. To droga donikąd.

Zobacz też: Łukasz Warzecha: Świetny żart Ewy Kopacz