Wiesław Gałązka: Szef rządu nieco się zagubił

"Super Express": - Premier stanął w obronie ministra Grasia. Zagroził nawet mediom, że muszą się liczyć z procesami za "nieprawdziwe słowa o ministrze".

Wiesław Gałązka: - Premier analizuje, co mu się bardziej opłaca. I uznał, że na razie nie opłaca mu się przychylić do negatywnej opinii mediów odnośnie do najbliższego współpracownika. Premier jest "po przejściach", w dość trudnej sytuacji. Przegrał, wykazując nadmierne zaufanie wobec minister Ewy Kopacz. Przegrał też, grożąc strajkującym lekarzom i po chwili z tych gróźb się wycofał. Tak jak z ACTA. Jakimiś porażkami są też ministrowie Arłukowicz, Mucha i brak autostrad. I premier czuje, że pętla się zaciska. Już jest samotny, bez Grasia byłby jak palec.

- Wspomniał pan wpadki premiera, Co, jeżeli tak skończy się z Grasiem?

- To zła sytuacja dla premiera. Politycy Platformy niepotrzebnie mówią też o "nagonce mediów". To nie nagonka, ale zwykłe rozliczanie ministrów i premiera. Tym bardziej, że widzimy, co dzieje się w zachodnich demokracjach. Prezydent Niemiec ustąpił. Francuzka Edith Cresson musiała ustąpić z Komisji Europejskiej, gdy zatrudniła jako doradcę swojego dentystę. Polacy widzą, jak postępuje Europa. Widzą też, że Polska nie dorasta do pewnych standardów. I w końcu widzą, że niestety premier Tusk tego nie dostrzega. Zamiast zawiesić Grasia do wyjaśnienia sprawy, daje wyraz swojemu poczuciu krzywdy.

- Zapomniał się? Broni przyjaciela?

- Nasi politycy, funkcjonujący dłużej, nieco się zagubili. Namaszczeni przez lata jakąś władzą, zatracają poczucie rzeczywistości. Czują się nieomylni. Ze strachu przed konkurencją wycinali ludzi, na których mogli oprzeć rząd. Często z powodów nieporównywalnych do sprawy Grasia. I okazuje się, że premier nie ma w PO ławki rezerwowych. Ma kilka taboretów, które rotuje. Czuje kadrową mizerię i stąd obrona ministra Grasia.

Wiesław Gałązka

Specjalista ds. wizerunku i PR, wykładowca DSW