Leszek Miller, Ale o co chodzi

i

Autor: Super Express TV

Miller: Winni tragedii nie żyją, byli na pokładzie

2017-04-13 7:00

Leszek Miller, były premier i lider SLD w rozmowie z "SE" o katastrofie smoleńskiej:

"Super Express": - Dr Wacław Berczyński powiedział: "mamy dowody, że mogło dojść do wybuchu" w kontekście 10 kwietnia 2010 roku.

Leszek Miller: - Jeżeli "mamy dowody", to nie "mogło dojść", ale "doszło" do wybuchu. Chyba, że można też mówić, że pan doktor "prawdopodobnie jest doktorem", ale niekoniecznie.

- Jest doktorem i stwierdził, że mógł tam być ładunek wybuchowy, choć przekonujących dowodów nie przedstawił.

- Dla mnie to wszystko jest jakąś tragifarsą, ale mającą poważny ładunek dramatyczny. Według mnie komisja Jerzego Millera przedstawiła prawdziwy przebieg tego lotu i konkluzje tam przedstawione są prawidłowe. Samolot leciał zbyt szybko, zszedł na zbyt niską wysokość i za późno podjął decyzję o odejściu na drugi krąg. I z całą brutalnością i otwartością powiem, że ci, którzy doprowadzili do tej tragedii i którzy ją spowodowali, nie żyją. Bo byli na pokładzie tego samolotu.

- Przed sądem stoi np. były minister Arabski.

- I nie wiem po co. Z doświadczenia wiem, że Kancelaria Premiera organizowała loty premiera, a Kancelaria Prezydenta wyloty prezydenta. I są przecież dokumenty, z których wynika jednoznacznie, że ten fatalny lot organizowała Kancelaria Prezydenta.

- Jarosław Kaczyński mówi wyraźnie: jesteśmy coraz bliżej prawdy. Sugeruje, że bomba została w jakiś specjalny sposób uruchomiona...

- Jeżeli prawdą jest, że samolot rozpadł się pod wpływem wybuchu bomby to oczekują, że dziś lub co najmniej jutro pani premier poinformuje o tym sekretarza generalnego NATO, przywódców wszystkich państw NATO i wyśle komunikat o dowodach na to, że samolot z prezydentem Polski zaatakowano w rosyjskiej przestrzeni powietrznej ładunkiem z bombą, w wyniku czego śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie.

- Przeciwnicy PiS mówią, że tragedią smoleńską cynicznie się gra.

- To jest oczywiste. Gra się na trumnach, by zbić na tym kapitał polityczny. I to jest w tym wszystkim najbardziej ohydne, że jest to świadome. Nie wierzę w to, że inteligentni ludzie w PiS, a jest ich tam przecież wielu, wierzą w te brednie!

- Po zapoznaniu się z wieloma materiałami mam takie prywatne stanowisko, że nie wiem do końca, co się stało. Po prostu nie wiem. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że do takiego zamachu mogło dojść. Podobnie sugerowała prof. Jadwiga Staniszkis, nie wykluczając tej możliwości.

- Ja oczywiście odrzucam taką możliwość, uważając, że wszystkie konkluzje komisji Jerzego Millera wyjaśniają sprawę.

- Bałagan?

- Ten samolot nie miał prawa lecieć, bo załoga, oprócz jednego członka, nie miała do tego uprawnień. Było też wiadome, że lotnisko w Smoleńsku nie było przygotowane do przyjmowania takich samolotów i nie powinno tego robić.

- Rosjanie się na to zgodzili.

- Zgodzili się pod presją. I na tym polega ich błąd.

- Trudno sobie wyobrazić, że Rosjanie ulegają presji Polaków.

Tak jak załoga samolotu była pod presją, tak rosyjscy kontrolerzy lotu byli pod presją, uznając, że jeżeli zamkną lotnisko, to będzie afera dyplomatyczna o niesłychanej skali.

- Co by było, gdyby rzeczywiście PiS przedstawiło dowody na to, że doszło do wybuchu? Gdyby się okazało np., że jest jakiś fragment zapalnika, który został odnaleziony?

- Ale jak pan wie, nie ma takich dowodów. I nigdy nie będzie.

- Gdy pan tak mówi, to trochę tak jakby pan twierdził: nie zajmujmy się tym, zostawmy to.

- Uważam, że tak powinniśmy właśnie zrobić. Raport Millera powinien być końcem dyskusji na temat przyczyn tej katastrofy. I od tamtego czasu nad grobami powinna zalec cisza i kolejne rocznice 10 kwietnia powinniśmy obchodzić w bólu, wspominać tych ludzi, którzy zginęli.

- Nie wiadomo, czy ta sprawa w ogóle kiedyś się skończy.

- Na pewno nie za mojego życia, bo będzie ona przydatnym orężem do walki politycznej. Zawsze kiedy pan Macierewicz będzie w jakichś kłopotach, jeśli np. będzie malała sympatia, jaką darzy go prezes Kaczyński, to Macierewicz będzie sięgał do Smoleńska.

- Nie sądzi pan, że PiS może tracić przez tego typu narrację?

- To jest w tym wszystkim najbardziej ciekawe. Sam jestem zainteresowany tym co zrobi tzw. wahający się elektorat. Co zrobią? Czy ulegną tym bredniom czy też nie? Bo wracając do tego co pan mówił o hipotezie zamachu, to kto miałby powód, żeby zabijać prezydenta Polski?

- Np. Rosjanie. W samolocie było sporo żołnierzy NATO.

- Gdyby tak, to Rosjanie powinni co miesiąc wysadzać jakiś inny samolot z żołnierzami NATO. Dlaczego tylko polski? Prezydent Kaczyński leciał do Katynia, aby zainaugurować kampanię wyborczą. I sondaże pokazywały, że Lech Kaczyński nie ma żadnych szans na zwycięstwo. Rosjanie o tym wiedzieli.

- Widziałem wiele sondaży, które wskazywały, że jakiś polityk nie ma żadnych szans. A potem okazywało się, że te sondaże były błędne.

- To prawda. Ale jakim zagrożeniem dla Rosji jest współczesna Polska?

- Może nie zagrożeniem, ale terytorium, które można zdobyć?

- A po co? Żeby mieć kolejny kłopot? Przecież z Kremla Polski praktycznie nie widać. Moskwa zajmuje się globalną polityką, w której Polska odgrywa minimalne znacznie.

- A jednak o Ukrainę walczą.

- Dlatego, że tam jest duża mniejszość rosyjska, która de facto bardziej czuje się Rosjanami niż Ukraińcami. W Polsce nie ma ani mniejszości rosyjskiej, ani Rosjanie nie mają pretensji terytorialnych do Polski.

- Napisał pan w felietonie dla "Super Expressu", że wojujący islam jest największym zagrożeniem dla cywilizacji Zachodu.

- Tak uważam, bo dżihad, wojujący islam jest wrogiem ideologicznym, a więc najtrudniejszym do zwalczania.

- Trzeba zakazać islamu?

- Wojującego islamu? Tak. Prędzej czy później nie będzie innego wyjścia.

- Napisał pan, że to nie jest kwestia tego czy zamach nastąpi, tylko gdzie i kiedy. Jesteśmy zagrożeni?

- Na szczęście w mniejszym zakresie, ponieważ jesteśmy na peryferiach. Zamach w Londynie, Sztokholmie, Paryżu czy Madrycie jest z punktu widzenia terrorystów o tyle bardziej wartościowy, że przyciąga większą uwagę. Warszawa? Nasza stolica jest na uboczu. Na szczęście. Jeżeli zostaniemy zaatakowani, to będzie tak samo jak w Sztokholmie czy Madrycie.

- Wyciągniemy kredki i będziemy pisać "nie róbcie tego więcej".

- To jest właśnie dowód na infantylizację liderów europejskich, którzy zamiast mówić wprost, co trzeba zrobić i zamiast podejmować twarde decyzje, bawią się w jakieś łzawe, sentymentalne historyjki.

Zobacz także: Sławomir Jastrzębowski: Gest Kozakiewicza wykonany Misiewiczem