Witold Waszczykowski

i

Autor: AP Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski komentuje: Jeśli Rosja ulegnie, to nie będziemy podejmować dalszych kroków

2016-07-12 4:00

Witold Waszczykowski w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem podsumowuje szczyt NATO w Warszawie.

"Super Express": - Warszawski szczyt NATO okazał się dla Polski sukcesem?

Witold Waszczykowski: - Osiągnęliśmy podwyższenie bezpieczeństwa państwa polskiego. Decyzja o stacjonowaniu wojsk NATO i wojsk amerykańskich oznacza, że gwarancje bezpieczeństwa, które przewiduje artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, stają się w tej chwili realne. Nasze bezpieczeństwo będzie fizycznie strzeżone przez wojska NATO i wojska amerykańskie oraz ich sprzęt.

- Ustalano na szczycie, że zostanie wzmocniona wschodnia flanka NATO o cztery bataliony. Czy w związku z tym otrzymamy dodatkowe wyposażenie armii oraz wojska sojuszu przeprowadzą szkolenia dla polskich żołnierzy?

- Zapewnienie wzmocnienia wschodniej flanki NATO składa się na większą całość. Dwa lata temu na szczycie w Walii podjęto decyzję, żeby wzmacniać nasze bezpieczeństwo, tzw. szpicą pięciotysięczną. Ta szpica będzie kierowana przez dowództwo, które znajduje się w Szczecinie. To jest dowództwo międzynarodowe. Do tego dochodzą grupy batalionowe rozmieszczone w czterech państwach, składające się z różnych wojsk NATO ze sprzętem. I jeszcze brygada amerykańska, która będzie rozlokowana w Polsce i będzie wizytowała kraje bałtyckie. Warto podkreślić, że budowana jest baza antyrakietowa w Redzikowie, która za półtora roku będzie operacyjna. Ta baza staje się częścią obrony NATO. To oznacza, że mamy wiele znaczących dla bezpieczeństwa Polski konkretów. Zakładam, że może w niedalekiej przyszłości dojdą też elementy rozpoznania, w które muszą być wyposażone jednostki. Będą to całościowe grupy bojowe, składające się na siły stacjonujące w Polsce na wschodniej flance NATO.

Zobacz także: Anja Rubik: Rządy PiS podcięły skrzydła Polsce!

- Czyli dzięki warszawskiemu szczytowi NATO pozycja Polski w sojuszu się wzmocniła?

- Oczywiście, że tak. Jeżeli pan redaktor zobaczy, jaką sytuację mieliśmy przez 17 lat, to odbywały się co najwyżej wizyty na ćwiczenia oddziałów i pododdziałów NATO. Czasem były to wizyty samolotów, wojsk specjalnych czy pancernych. Oni ćwiczyli wcześniej ogólną sztukę prowadzenia działań wojskowych. Natomiast nigdy nie było misji w obronie Polski. To się dzisiaj zmienia. Ćwiczenia Anakonda, które odbyły się w ubiegłym miesiącu, miały na celu ćwiczenie specjalnych misji obronnych terytorium wschodniej flanki NATO. Za kilka miesięcy, kiedy oddziały NATO i amerykańskie będą stacjonowały w Polsce na stałe, będą wpięte w system obrony Polski i flanki wschodniej NATO.

- A co z Ukrainą, panie ministrze?

- Dla Ukrainy przygotowano nowe pakiety współpracy, pomocy wojskowej. Będą nowe treningi i szkolenia dla wojsk. W dalszym ciągu utrzymane są otwarte drzwi w perspektywie członkostwa Ukrainy w NATO.

- Czy jest szansa na to, żeby zwiększyć wyposażenie polskiej armii?

- Nasze plany są takie, żeby polska armia z roku na rok była silniejsza. Armia powinna zostać przezbrojona. Powinna uzyskać nowocześniejszy sprzęt, niż posiada dzisiaj. Pozostaje uzupełnić arsenał broni, którego jeszcze nie mamy. Będziemy musieli to zakupić, tak jak systemy antyrakietowe. Jest pomysł, żeby uzbroić polską armię w kilka okrętów podwodnych i w pociski sterowane. Rozmawiamy również o dokupieniu jeszcze dużej liczby helikopterów zarówno wielozadaniowych, jak i bojowych. Nasze programy rozwoju polskiej armii są jawne i od jakiegoś czasu omawiane. W tej chwili jest czas, żeby realizować te programy i zrobić zakupy. A co będzie dalej, w dużej mierze zależy od sytuacji międzynarodowej. Jeśli nie ulegnie ona zmianie - nie pogorszy się - a Rosja przeżyje refleksję i uzna, że nie ma potrzeby eskalowania napięcia, to nie będziemy podejmować dalszych kroków w ramach NATO, aby jeszcze bardziej wzmacniać wschodnią flankę sojuszu. Jeśli sytuacja będzie się zaogniać, to będziemy się domagać jeszcze większego zwiększenia obecności wojskowej.

- Czyli można powiedzieć, że jesteśmy traktowani jak pełnoprawny członek NATO. Wcześniej pojawiały się głosy, że sojusz traktuje część państw, w tym Polskę, przedmiotowo.

- Zgadzam się. Pojawiały się takie głosy, nawet dochodzące z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, że członkostwo Polski w NATO było klasy B. Mówiono, że nasze członkostwo było niepełne. Dzisiaj ta obecność świadczy, że stajemy się pełnoprawnymi członkami NATO. My również deklarujemy, że wyślemy nasze wojska do sąsiadów, np. na Łotwę czy do Rumunii.

- Barack Obama zwrócił uwagę prezydentowi Andrzejowi Dudzie na polski problem związany z Trybunałem Konstytucyjnym. Pan uważa, że media zmanipulowały wypowiedź prezydenta USA, interpretując ją jako krytykę obozu rządowego.

- Głównie chodziło mi o TVN, który nadał tej wypowiedzi rangę, której nie należało nadać. W słowach prezydenta USA Baracka Obamy nie było żadnej oceny rządu polskiego. Obama apelował do wszystkich sił politycznych w Polsce. Przyznał, że sprawa z TK jest konfliktem politycznym. Zauważył, że jest pewien impas wokół Trybunału. To była ogólna, przyjacielska uwaga, aby sprawę Trybunału rozwiązać wspólnie. Nie było tam żadnego piętnowania, wytykania komuś czegoś. Jednocześnie prezydent USA mocno chwalił polską demokrację. Mówił, że jest modelowa. Obama wierzy, że polska demokracja poradzi sobie z problemem związanym z TK. Te słowa można było dostrzec, ale ich nie dostrzeżono.

- Zastanawia mnie, dlaczego na warszawskim szczycie NATO Angela Merkel zeszła na drugi plan. Przecież kanclerz Niemiec uważana jest przez wielu za osobę, która ma najwięcej do powiedzenia w Unii Europejskiej.

- Kwestia Unii Europejskiej była podniesiona. Zawarliśmy porozumienie między NATO i UE. Na warszawskim szczycie byli przedstawiciele UE. Byli pan Jean-Claude Juncker oraz pan Donald Tusk. Może dlatego pani kanclerz usunęła się w cień, oddając urzędnikom unijnym pierwszoplanowe role i żeby to oni rozmawiali z przedstawicielami NATO.

- Prezes PiS Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów stwierdził, że poprosił ważnego prawnika, żeby przygotował nowe traktaty unijne. Czy w obliczu Brexitu i kryzysu migracyjnego napisanie nowych traktatów UE jest dobrym pomysłem?

- Po brytyjskim referendum mówimy o tym, że problem nie leży tylko w Wielkiej Brytanii, ale w całej Unii Europejskiej. UE pozwoliła sobie na to, żeby wypychać brytyjską gospodarkę - piątą gospodarkę świata, a drugą gospodarkę europejską. To oznacza, że popełniono błędy w strukturach UE i muszą być one naprawione. Pani premier na pierwszym szczycie po referendum wprowadziła do konkluzji termin "reformy". Pod tym terminem kryją się programy naprawcze, które mogą się obyć bez zmian traktatów, ale w dalszej kolejności jesteśmy pewni, że do zmian traktatowych musi dojść. Jest wiele rzeczy do monitorowania i do zdefiniowania na nowo.