Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Wizyta Trumpa w Polsce. Łukasz Warzecha komentuje: Choroba biegunowa

2017-07-06 22:29

Jak wyglądała wizyta Donalda Trumpa w polskich mediach? Sprawę komentuje Łukasz Warzecha.

Narracja pierwsza: satrapa Trump przyjechał do kraju, gdzie rządzą mili jego sercu zamordyści, którzy w dodatku zwożą autobusami ludzi do Warszawy, żeby zapewnić amerykańskiemu prezydentowi entuzjastyczne przyjęcie. A poza tym ta wizyta nie ma żadnego znaczenia.

Narracja druga: to wiekopomna wizyta, początek nowego etapu w dziejach Polski, która wstaje z kolan i zmienia się w prawdziwe mocarstwo, na razie regionalne, ale kto wie, co będzie dalej. Wizyta porównywalna z wizytą Jana Pawła II w 1979 r., świadectwo naszej mocy i gigantycznego znaczenia.

Jednym z przykrych skutków rozpadu poczucia politycznej wspólnoty jest coś w rodzaju narracyjnej choroby biegunowej (copyright by Łukasz Warzecha). Objawia się to również w przypadku wizyty Donalda Trumpa w Polsce. Przytoczone wyżej dwie narracje są oparte na rzeczywistych opisach i wypowiedziach. W najbardziej karykaturalnej postaci są obecne wśród zwykłych zwolenników i przeciwników obecnej władzy, ale przewijają się także w wypowiedziach polityków i komentatorów. Warto więc podkreślić dwie istotne kwestie, które w tej emocjonalnej ekscytacji umykają.

Po pierwsze - obiektywnie rzecz biorąc ważne było samo to, że była to pierwsza bilateralna wizyta prezydenta Trumpa w Europie. Kolejność składania wizyt ma w dyplomacji znaczenie i służy podkreślaniu znaczenia tego czy innego kraju. Polska ma pełne prawo czuć się doceniona. Podobnie jak swoje znaczenie mają wypowiadane słowa, choć ważniejsze są podejmowane decyzje. Tu mamy program "Wisła" czy kwestię dostaw gazu skroplonego.

Po drugie - jesteśmy faktycznie dla Waszyngtonu ważnym sojusznikiem. Ale Amerykanie dbają przede wszystkim, a może wyłącznie, o własne interesy. I nie jest to zarzut - tak robią wszystkie poważne państwa. Z naszych relacji powinniśmy wydobyć jak najwięcej, pamiętając, że zyskujemy, póki jest to korzyść obopólna. Nikt nas nie będzie dopieszczał dla naszych pięknych oczu czy bohaterskiej historii.

Pieczętując dobre relacje z nową administracją, traktujmy je jako atut w stosunkach z Europą. Polska z własną pozycją w regionie i relacjami z Waszyngtonem przestaje być pionkiem, który można dowolnie przestawiać na szachownicy. Ale też nie ulegajmy złudzeniu, że automatycznie stajemy się światową potęgą. To równie niebezpieczne jak niedocenianie własnych sił.

ZOBACZ: Trump w Polsce deklaruje: Nasi żołnierze zapewnią Wam bezpieczeństwo