Włodzimierz Czarzasty w WIĘC JAK: Czy ja wyglądam na paprota?

2016-04-29 8:00

SLD nie wypadł z gry - uważa przewodniczący partii Włodzimierz Czarzasty.

"Super Express": - Mówi pan do Kaczyńskiego: "Nie przyspieszaj, bracie, za bardzo, bo jesteś już w takim wieku, że się zmęczysz szybciutko. Radzę ci, bracie, żebyś zaczął w końcu realizować program PiS: wiek emerytalny, kwota wolna od podatku, pomoc frankowiczom. Weź się do spraw socjalnych, panie Kaczyński, a nie bierz się do konfliktowania Polski. Rada: przestań broić". Myślę sobie, kto tu komu może radzić.

Włodzimierz Czarzasty: - Zawsze trzeba rozmawiać i zawsze trzeba udzielać rad. Tych rad można nie posłuchać. Wszystkie te słowa, które powiedziałem w sposób frywolny - nie każdy w końcu musi być ciągle poważny - są prawdziwe. Jeśli chodzi o postulaty, dzięki którym PiS wybrano jako partię rządzącą, to spójrzmy na to obiektywnie. Wieku emerytalnego nie obniżono. Kwoty wolnej nie podwyższono. Problemu frankowiczów nie rozwiązano. Umowy śmieciowe miały zniknąć - nie zniknęły.

- Minęło pół roku i już wiemy, że naobiecywali na zapas?

- Przecież to wszystko miało się zdarzyć od pierwszego stycznia. Oczywiście można to wprowadzić od września czy stycznia innego roku. Tylko po cholerę było obiecywać?

- Sam pan wie, jak to działa. Obiecujemy wszystko, co chcecie, a potem jak już nas wybierzecie, to musimy policzyć pieniądze i wychodzi na to, że nas nie stać.

- Rolą opozycji jest pokazywanie, że partia, która doszła do władzy, nie realizuje tego, co jej tę władzę dało. Wzięła się za to do spraw, których obiecywała, że nie będzie ruszać.

- I co pan ma na myśli?

- Nie obiecywano rozmontowania wymiaru sprawiedliwości i wprowadzenia podwójnego systemu prawnego.

- A nie ma pan wrażenia, że mamy wojnę między władzą sądowniczą a władzą ustawodawczą i wykonawczą?

- No tak, ale tę wojnę ktoś prowokuje. Ja jestem zwolennikiem dialogu i nieraz dostałem za to po głowie. Uważam, że wyprowadzenie ludzi na ulice niczego nie rozwiąże. To będzie fajnie przyjmowane przez Polaków do momentu, kiedy się tak nie pobiją, że ktoś w końcu zginie. Potem Schetyna, Petru czy Kaczyński umyją od tego ręce, ale teraz napuszczają na siebie Polaków.

- A wie pan, że władza sądownicza cieszy się bardzo niskim poparciem w społeczeństwie?

- Ale o czym to świadczy?

- Może o tym, że trzeba ją systemowo zmienić?

- To zmieniajmy systemowo. Ale czy za rządów PiS procesy trwają krócej? Nie. Za to mówi się o sędziach, że to kolesie.

- Nie sądzi pan, że może być w tym trochę prawdy?

- Nie wiem, bo nie jestem prawnikiem. Wiem za to jedno - nie można o instytucjach państwa - Sądzie Najwyższym czy Trybunale Konstytucyjnym, a także prezydencie czy rządzie, mówić, że to kolesie. Jeśli ktoś wygrał wybory, to nie ma mandatu do rozwalania państwa. To państwo po PiS zostanie. Dobrze pasuje tu stare powiedzenie, że dłużej klasztora niźli przeora. Szefowie rządów się zmieniają, państwo trwa.

- Jaki ma pan pomysł na to, żeby SLD wszedł do politycznej gry?

- Wydaje mi się, że SLD nigdy z tej gry nie wypadł.

- A mnie się wydaje, że stało się to, kiedy nie wszedł do parlamentu.

- Jednak ponad milion wyborców na nas głosowało. Problemem SLD, co ciągle powtarzam, był próg wyborczy, a nie dotarcie do Polaków. Kiedy nie weszliśmy do Sejmu, pojawił się problem tego, że pan Kaczyński ma w nim większość.

- Pomogliście mu.

- Pomogliśmy, bo jesteśmy partią skromną i po wypadkach. Potrafimy się do tego przyznać. Będę też twardo przypominał wszystkim środowiskom - także lewicowym - które marzyły o tym, żebyśmy się do Sejmu nie dostali. Koleżanki i koledzy, dołożyliście sporą cegiełkę do tego, by PiS rządził samodzielnie.

- A pomysł na reaktywację? Albo chociaż na to, żeby do następnych wyborów SLD nie usechł.

- On nie uschnie. Wielu ludzi może pozazdrościć SLD, że mamy 23 tys. ludzi, którzy płacili składki, mimo że od ponad 10 lat nie rządziliśmy i nie współrządziliśmy. Mamy największą liczbę prezydentów miast po PO. Ponad 800 radnych powiatowych. Niedawno spotkanie samorządowców w Łodzi - ponad 700 osób na sali. 310 struktur powiatowych. Jest dużo inicjatyw. Choćby in vitro. Zaczęliśmy w Częstochowie i idziemy dalej do miast, w których mamy wpływ na lokalną politykę.

- In vitro jako pomysł, by wrócić do parlamentu?

- Powolutku.

- A myślałem, że zacznie pan od najważniejszych.

- Zacznę od tego, co mi się najbardziej podoba. W tej chwili wprowadzamy w wielu miastach kartę seniora, dzięki której będą oni mieli cały system ulg. Zaproponowaliśmy program 500 zł co miesiąc na wynajem mieszkania. Zbieramy podpisy w sprawie referendum aborcyjnego.

- Po co to referendum?

- Aby o tej kwestii nie decydowali wściekli w swoich poglądach politycy z jednej i z drugiej strony sceny politycznej. Chcemy, żeby Polacy sami zdecydowali, jak to ma wyglądać. Wierzę, że jak Polacy się w tej kwestii aborcji wypowiedzą, to partie polityczne na kilkanaście lat przestaną się w nie mieszać.

- A zapytałby pan w referendum o karę śmierci?

- Na razie zajmuję się referendum w sprawie aborcji. Jak to przeprowadzę, będę myślał o następnym temacie.

- Z badań wynika, że znaczna część społeczeństwa jest za przywróceniem kary śmierci, ale nikt takiego referendum nie chce rozpisać. Dziwi to pana? Bo mnie dziwi.

- Pan ma po prostu taki charakter, a ja bardziej refleksyjny. Jeśli komuś na tym zależy, to niech zbierze pół miliona podpisów i niech o karę śmierci zapyta. Ja jestem przeciwnikiem kary śmierci.

- A podoba się panu to, co robi Breivik?

- To nierozsądne pytanie. A panu się podoba? Co to jest za kategoria?

- Breivik gra na nosie całej Europie. Jest mordercą i uważam, że powinien ponieść karę śmierci.

- No i bardzo dobrze. Niech się pan zapisze do partii, która ma takie poglądy. Niech każdy realizuje swoje marzenia. Pana marzeniem jest rozmawianie o Breiviku. Proszę bardzo. Moim marzeniem jest to, by Polacy wypowiedzieli się w sprawie aborcji po to, żeby PiS nie zabrał tego prawa kobiecie.

- Nie boi się pan zarzutów, że na aborcji próbuje pan zbić kapitał polityczny?

- Nie. Ja po prostu reaguję na to, co w tej chwili inni politycy wnoszą. Nie ja tę sprawę wymyśliłem. W sprawie aborcji w SLD mamy jasne stanowisko od lat. Jeśli ktoś chce zabrać kobietom ich podstawowe prawa, to nie możemy nie reagować.

- SLD widzi się w tej wielkiej rodzinie KOD?

- Jeśli ktokolwiek ma się wypowiadać w sprawie obrony konstytucji czy obecności Polski w Unii Europejskiej, to SLD. I tu, i tu byliśmy aktorami pierwszoplanowymi. Oczywiście nie po drodze mi z Grzegorzem Schetyną, który tyle teraz o demokracji mówi, a przecież PO nie przyjęła Karty praw podstawowych. To PO blokowała referenda. Z Petru zresztą też mi nie po drodze. Niemniej prawica będzie się trzymać razem i będzie chciała sobie dobrać taką lewicę do towarzystwa, która będzie paprotką. Ale czy ja wyglądam na "paprota"?

Zobacz: Paweł Kukiz w WIĘC JAK: Boję się tylko Boga i czasem żony