Włodzimierz Czarzasty w WIĘC JAK: Platforma Obywatelska to partia władzy. Jak PZPR

2015-10-23 4:00

Pojawił się lider w partii, która nie ma liderów. Lepiej dla Razem by było, gdyby taki lider pojawił się miesiąc temu. Więcej byśmy o tej partii wiedzieli, a elektorat pewnie bardziej by ją dostrzegł. Ale, powtarzam, życzę dobrze, bo to w końcu partia lewicowa - o zbliżających się wyborach, Adrianie Zandbergu, partii Razem i Zjednoczonej Lewicy w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim, Włodzimierz Czarzasty.

"Super Express": - Pojawił się młody człowiek, Adrian Zandberg. Wygląda jak wielki rudy drwal i podobno chce was, Zjednoczoną Lewicę, wyciąć.

Włodzimierz Czarzasty: - To laureat Konkursu Chopinowskiego?

- Nie. To nie ten. To ten od wtorkowej debaty.

- Wie pan, czemu skomentowałem to trochę głupawo?

- To człowiek znikąd, który jednego dnia zabłysnął, ale wszyscy oszaleli na jego punkcie.

- Nie wszyscy. Po pierwsze, dobrze życzę Partii Razem. To nie jest partia prawicowych oszołomów, którzy prędzej czy później przyjdą po pana i po mnie.

- A dlaczego po mnie? Ma pan jakieś przecieki?

- Niech pan poczyta, co pisze "Super Express".

- Ale najpierw przyjdą po mnie czy po pana?

- Wszystko jedno. Inteligencja tak skończy, jeśli prawica przejmie władzę.

- Naprawdę?

- Naprawdę. Wracając do Partii Razem, to jak mówiłem, życzę im dobrze. Inna sprawa, że to w ogóle ciekawa medialnie historia. Pamięta pan, że po debacie dwóch pań było spotkanie u pana Lisa. Tam Partię Razem reprezentowała jakaś dziewczyna, której imienia nie pamiętam.

- Przepraszam, ale nie oglądałem.

- Spokojnie, jedni oglądają kobiety, inni nie.

- Lisa nie oglądam.

- Ale wtedy wszyscy powiedzieli, jaka beznadziejna Partia Razem, a ta dziewczyna opowiadała bzdury. Następnego dnia te same media mówią, jaka to fajna partia. Pojawił się lider w partii, która nie ma liderów. Lepiej dla Razem by było, gdyby taki lider pojawił się miesiąc temu. Więcej byśmy o tej partii wiedzieli, a elektorat pewnie bardziej by ją dostrzegł. Ale, powtarzam, życzę dobrze, bo to w końcu partia lewicowa.

- Okazało się, że po prostu nie mamy charyzmatycznych liderów, skoro człowiek znikąd potrafi błysnąć i oczarować publiczność tym, że poprawnie operuje polszczyzną, że potrafi się uśmiechać i patrzeć do kamery.

- Rzeczywiście, charyzmatycznych liderów brakuje. Tak jak autorytetów. To nic nowego. Ludzi bez właściwości jest masa. Wszystkiego jest mało, niczego jest w bród.

- Ale czemu Zjednoczona Lewica i Razem są osobno? Wie pan, bo "Super Express" o tym napisał, że Barbara Nowacka i pan Zandberg byli parą.

- Spraw prywatnych nie będę komentował. Natomiast jeśli chodzi o to, dlaczego nie idziemy jednym blokiem, to za późno zaczęliśmy się dogadywać. Co więcej, z tego, co wiem, jednym z elementów programu Partii Razem jest to, że nie ma ochoty się z nikim dogadywać. Dlatego nazywa się Razem.

- A mógłby mi pan pokazać różnice programowe między Razem a wami? Bo ja ich nie widzę.

- Wszystkie podmioty, które tworzą Zjednoczoną Lewicę, mają podobny program. Problem polega jednak na tym, że te podmioty dowiedziały się o tym dopiero całkiem niedawno. Ja sam dopiero dwa miesiące temu rozmawiałem z partią Zielonych. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że to bardzo fajni ludzie.

- Czyli po tych wyborach możecie być razem z Razem, bo nie dzieli was zbyt wiele?

- Myślę, że każdy proces dogadywania i tworzenia formacji, która się nie będzie kłóciła, jest lepszy i dla tych formacji, i dla elektoratu. Premia za zjednoczenie zawsze jest duża. Chociaż jak to będzie wyglądać po wyborach, zobaczymy.

- A kto byłby lepszym przywódcą? Barbara Nowacka? Adrian Zandberg?

- Niech pan kogoś mniej doświadczonego zaprosi, to będzie się dawał panu wkręcać w takie pytania.

- Schowaliście takich wyrazistych polityków jak Leszek Miller i Janusz Palikot i na debacie pojawiły się zarzuty, że za plecami Barbary Nowackiej stoją obaj.

- A za Ewą Kopacz stoi Donald Tusk, a za panią Szydło stoi pan Kaczyński.

- A stoi za nią Kaczyński?

- To nie jest tak, że silne i doświadczone osobowości wyeliminuje się w ciągu godziny. Nie jest też tak, że młodość przywódcy daje automatycznie mądrość. W SLD mieliśmy Olejniczaka i Napieralskiego i różnie to było.

- Źle się to dla nich skończyło.

- Olejniczak po prostu uprawia swój zawód. A Napieralski gdzieś się zagubił. Ostatnio widziano go pod Świnoujściem, ale jak znajdzie drogę, to wróci.

- Do PO.

- On pasuje do PO tak jak ja do PiS. On jeszcze o tym nie wie, a ja już wiem. Natomiast dobre plemię indiańskie składa się z rady starszych, którzy wiedzą, kiedy przyjdą bizony, i młodych wyrywnych, którzy wiedzą, jak rzucić dzidą, żeby trafić bizona z trzech kilometrów. Na tym polega gra zespołowa. Dlatego i Miller, i Palikot, i Nowacka, i Gawkowski są potrzebni.

- Pani Nowacka mówiła, że nie wejdziecie w koalicję z nikim, kto używa plugawego języka.

- To będzie problem, bo z nikim w takim razie w koalicję nie wejdziemy. Ale serio, o koalicjach myśli się po wyborach. Najpierw trzeba dostać się do parlamentu. Wierzę, że Zjednoczona Lewica się dostanie i wtedy będziemy myśleć co dalej. Dziś niewyobrażalnym partnerem pod każdym względem, również estetycznym, jest PiS. To raczej się nie zmieni.

- Dlaczego boi się pan PiS?

- Nie to, że się boję, ale pamiętam, co się działo osiem - dziewięć lat temu. I mnie to nie odpowiadało, bo również mnie to dotknęło.

- Ale konkrety, proszę.

- Proszę bardzo. Godzina 6 rano, 20 facetów, 10 psów. Weszli do domu. Mnie i całą moją rodzinę położyli na ziemi i przystawili pistolety do głowy i kiedy chciałem ją podnieść, to dżentelmen powiedział, że jak to zrobię, to mi ją "k...a, odstrzeli". Potem się okazało, że nie bardzo wiedzieli, po co przyszli. Moim zdaniem chcieli pokazać taki model zarządzania państwem. Jeśli będziesz podskakiwał, to spotka cię to samo, co Czarzastego. To się skończyło tragicznie, że przypomnę Barbarę Blidę.

- I jak się pana sprawa skończyła?

- Ona się nie skończyła.

- Ale składał pan zażalenie.

- I wszyscy mają to w nosie.

- Zażalenie trzeba było rozpatrzyć i ktoś to zrobił.

- Stwierdzono, że mieli prawo, bo była zgoda na to prokuratury. Tyle że została ona wydana tydzień po najściu.

- PO tak bardzo przegrywa w sondażach, bo z afery taśmowej dowiedzieliśmy się, jak wygląda kuchnia tego państwa? Że jest ona brudna i siedzą w niej nieciekawi ludzie?

- Kuchnia tego państwa zawsze wyglądała tak samo. I to bez względu na to, która ekipa rządziła. Zna pan to powiedzenie - jedz kiełbasę, nie patrz, jak została zrobiona. Polityka to nie jest zajęcie dla dziewic i chłopców, którzy pierwszy raz w życiu mają okazję zgrzeszyć. Polityka jest bardzo zmienna i czasami brudna.

- I nie ma w niej miejsca na ideały?

- Jest, ale problem polega na tym, że ideały zawsze są gonione, a rzadko są doganiane. Natomiast to nie jest jedyna rzecz, która kładzie PO.

- A co kładzie?

- Kłamstwa. Przykłady: mówili, że idą po władzę i nie będzie korupcji, a było takich spraw może ze 20. Idziemy po władzę, żeby obniżać podatki. I co? VAT podwyższyli. Takich spraw było mnóstwo.

- Cezary Tomczyk mówił mi, że teraz PO to zupełnie inna partia i nie można jej łączyć z PO Tuska.

- To tak młody polityk, że nie pamięta, co było dwa lata temu. Ta partia po prostu dużo obiecała i tych obietnic nie zrealizowała. Zakłamanie PO dotyczy także obietnic składanych elektoratowi lewicowemu.

- Nie wiem, czy PO nie jest lewicowa.

- Ja wiem.

- I co? Jest prawicowa?

- Jest nijaka. To partia władzy. Ja taką partię znałem. To PZPR.

- I na koniec - jaki będzie wynik Zjednoczonej Lewicy?

- Mam nadzieję, że Polacy nie dopuszczą, żeby w polskim parlamencie zabrakło lewicy. Jeśli tak się stanie, będzie mniej przewidywalny i nieraz zaskoczy rzeczami, które filozofom się nie śniły.

Zobacz: Nowy sondaż dla Super Expressu. Gigantyczny sukces Zandberga