Mirosław Skowron: Współpraca polsko-rosyjska

2015-04-11 4:00

Temat śledztwa i tragedii smoleńskiej dominuje w mediach. Także w dzisiejszym "SE" na str. 2-5. Śledztwa, w którym mieliśmy współpracować z Rosją, ale "współpracujemy" tak sobie. Co prawda od kiedy nasi politycy zdali sobie sprawę z tego, że Rosjanie pogrywają z nimi jak chcą, stali się bardziej buńczuczni, ale nie stali się skuteczniejsi. Po kolejnych wydarzeniach (raport Anodiny, zabawy z oddawaniem czarnych skrzynek, oddawanie samego wraku) pałali oburzeniem, wystosowywali apele i zapowiadali, że z kolejnego wyjazdu do Moskwy przywiozą nowe materiały, skrzynki, a może i datę powrotu wraku. Kończyło się na niczym.

Zachowanie naszych polityków, ministrów i śledczych przypomina mi pewien żart. Przytoczony przed laty w felietonie hiszpańskiego pisarza Arturo Pereza-Revertego w innym kontekście, ale do polsko-rosyjskiej "współpracy" i śledztwa pasuje jak ulał.

Pewien myśliwy zasadził się w lesie na niedźwiedzia (powiedzmy, że rosyjskiego). Skrada się, skrada i jest! Śpi pod drzewem. Myśliwy celuje, strzela i... pudłuje.

Niedźwiedź się budzi, otwiera jedno oko, drugie, patrzy na myśliwego i mówi: "Nie zabiję cię za to, co zrobiłeś, ale masz pecha. Jestem niedźwiedziem pedałem i zrobię ci za to..." (no, wiadomo co).

Wkurzony myśliwy wraca z lasu, od razu biegnie do sklepu myśliwskiego, przed którym siedzą kumple i pytają, jak polowanie. Rumieniąc się nieco mówi, że oczywiście sukces, ale wybiera się jeszcze raz i wróci z jeszcze lepszymi łupami z kolejnej wyprawy.

Uzbrojony w broń kilkustrzałową i chęć zemsty znów idzie do lasu. Znów widzi niedźwiedzia, celuje i strzela. Kilka razy, ale niecelnie. Niedźwiedź znów budzi się niedraśnięty i mówi: "No stary, tym razem to recydywa i będzie po jednym razie za każdy strzał. Takie mam zasady".

Myśliwy, kiedy dochodzi do siebie, wraca znów z lasu przed sklep. I choć chodzenie sprawia mu już pewną trudność, a kumple patrzą podejrzliwie, znów ogłasza sukces. Zapowiada jednak kolejną wyprawę do lasu po jeszcze większe trofea.

Uzbrojony w karabin skrada się, skrada i widzi tego samego niedźwiedzia, Wymierza i opróżnia cały magazynek. Kilkaset naboi. Broń trochę go nosi i niestety cały magazynek puszcza niedźwiedziowi koło ucha.

Niedźwiedź się budzi, podchodzi do struchlałego myśliwego, obejmuje go łapą i cokolwiek poufale mówi: "Stary, przyznaj się, ale tak szczerze, ty nie przychodzisz tu tak naprawdę na żadne polowania".

Pani premier, panowie ministrowie, prokuratorzy i inni eksperci... Przyznajcie, ale tak szczerze, wy tak naprawdę nie jeździliście do tej Moskwy na żadne negocjacje?

Zobacz też: To Moskwa zleciła zabicie prezydenta Kaczyńskiego? Niemiecki dziennikarz ujawnia dokumenty wywiadu