Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

WYBORY PREZYDENCKIE Tomasz Walczak: Irytacja na PO silniejsza niż strach przed PiS

2015-05-25 0:44

Wszystko już jasne. Polska będzie miała nowego prezydenta. Według badań exit polls Andrzej Duda pokonał Bronisława Komorowskiego. Choć to dopiero wyniki sondażowe, różnica (53 do 47) wydaje się już dla prezydenta Komorowskiego nie do odrobienia.

Wiele się jeszcze będzie o tych wyborach mówić i długo będziemy jeszcze je analizować. Pierwsze co się jednak rzuca w oczy to fakt, że strach przed PiS wyczerpał się już jako paliwo polityczne. Politycy tej partii nie są już trędowaci i jest większość Polaków gotowa na nich głosować. Ostatnie dwa tygodnie kampanii przed II turą, dwie debaty prezydenckie i niezliczone wystąpienia polityków z okolic Bronisława Komorowskiego były próbą powrotu do przeszłości, kiedy to wystarczyło odsądzić od czci i wiary PiS, by przekonać do siebie wyborców. Kiedyś można było wesprzeć się jeszcze autentycznym strachem wyborców przed IV RP, a potem korzystnym dla PO kontrastem między jej rządami, a rządami prawicy. Po ośmiu latach PO u władzy wygląda na to, że ta partia i reprezentujący ją politycy już się ludziom przejedli na tyle, że nawet strach przed Kaczyńskim i Macierewiczem nie jest ich w stanie zmusić do głosowania na nią.

Tym bardziej, że Platforma niewiele ma już na podorędziu argumentów, którymi – oprócz tego strachu – byłaby ona w stanie przekonać do siebie większość Polaków. Dobre wskaźniki makroekonomiczne czy doskonała opinia naszego kraju na arenie międzynarodowej nie robią już na nikim wrażenia. Po pierwsze, takie informacje spowszedniały, a po drugie, nie bardzo przekładają się na życie większości z nas. Zadowolenia elit politycznych i biznesowych zwykli Polacy nie podzielają, a im głośniej mówi się, jak bardzo jest dobrze, tym bardziej zadają sobie oni pytanie: „To czemu jest tak źle?”. Tu nawet widmo nadejścia Polski smoleńskiej nie działa. W kampanii prezydenckiej jedynym wyrazistym elementem programu Bronisława Komorowskiego było szczucie partią Jarosława Kaczyńskiego. To zdecydowanie za mało, by PO nadal dawała wyborczego łupnia PiS.

Jeśli jesienią Platforma nie chce się znów przykro zdziwić, już dziś powinna zacząć wymyślać się na nowo. Tyle, czy po zwycięstwie Andrzeja Dudy i lawinie, którą ono uruchomi, nie będzie za późno? I czy rozbestwieni polityczną nietykalnością politycy PO nie są na to zbyt gnuśni?