Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

i

Autor: Andrzej Lange

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Wyjście Grecji ze strefy e uro pomoże wszystkim

2015-06-30 4:00

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Grecja w coraz większych opałach. Czemu problemy gospodarcze jednego małego kraju UE tak bardzo niepokoją wszystkich w Europie?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: - Ponieważ Grecja jest członkiem Unii Europejskiej i eurolandu i wszystko, co się w niej dzieje, może mieć bardzo poważny wpływ na sytuację pozostałych członków tych struktur.

- Polska nie ma euro. Czy ewentualne bankructwo Grecji może mieć wpływ także na nas?

- Już pierwsze skutki kłopotów Greków widzimy u nas. Mogą być jeszcze poważniejsze, ale dramatu raczej nie będzie. Nie nastąpi żadna globalna katastrofa gospodarcza. Zagrożenia dla Polski są przeceniane. Możemy oczekiwać dalszego wzrostu kursu franka, ale to zagrożenie mikroekonomiczne, które dotknie niewielkiej grupy osób i firm, które we frankach mają kredyty. Dla całości naszej gospodarki nie będzie to miało większych konsekwencji. Dużo poważniejszym problemem byłoby osłabienie euro w stosunku do silnych walut, takich jak dolar amerykański. To jednak nie musi nastąpić. A nawet jeśli to nastąpi, na Polskę będzie to miało bardzo różny i nieprzewidywalny wpływ. Niekoniecznie katastrofalny.

- Czyli nie ma co dramatyzować z Grecją?

- Myślę, że bankructwo Grecji i w konsekwencji jej wyjście ze strefy euro byłoby korzystne zarówno dla tego kraju, jak i eurolandu. Taki wniosek wyprowadzam m.in. z teorii optymalnych obszarów walutowych, za którą jej twórca dostał ekonomicznego Nobla. Ta teoria wskazuje, jakie warunki muszą być spełnione przez grupę krajów, by wprowadzenie wspólnej waluty przynosiło więcej zysków niż strat.

- Skoro są problemy, to znaczy, że ze strefą euro coś jest nie tak?

- Strefa euro nie spełnia obecnie żadnego z warunków tej teorii. W tym najważniejszego z nich - spójności gospodarczej i kulturowej. Kraje o różnym poziomie rozwoju nie powinny przyjmować wspólnej waluty. Jeśli już to zrobiły, muszą błąd naprawić, pozbywając się najsłabszych. Bez Grecji strefa euro byłaby bardziej spójna i silniejsza niż z nią. Dla Aten wyjście ze strefy euro jest jedyną szansą na odbudowanie swojej gospodarki i jakości życia.

- Nie wierzy pan w czarne scenariusze, że wyjście Grecji ze strefy euro to koniec tej waluty, a w konsekwencji także Unii Europejskiej?

- To jest zwykłe straszenie. Żeby tak się stało, Grecja musiałaby opuścić nie tylko strefę euro, ale także Unię. A ani Grecy, ani Unia tego nie chcą. Takich konsekwencji nie będzie też miało ewentualne porzucenie euro przez Hiszpanię czy Włochy, które mają swoje problemy. Unia, w której strefa euro skurczyłaby się do krajów Europy Północno-Zachodniej, nie byłaby gorsza od tej obecnej. Być może stałaby się nawet silniejsza, bo usunięto by główne źródło napięć wewnętrznych.

- Skończyłby się też upokarzający dla Grecji program naprawczy zafundowany przez tzw. Troikę, który zamiast pomóc, doprowadził do totalnej katastrofy ekonomicznej i społecznej w tym kraju?

- Wielu polityków w Unii słabo zna się na ekonomii i zupełnie nie rozumie, do czego ten program prowadzi. Zmuszali więc Grecję do polityki, która temu krajowi szkodziła. To polityka porównywana do leczenia gorączki upuszczaniem krwi. Na końcu krwi już w organizmie nie ma i pacjent umiera. Ci, którzy na ekonomii się znają i rozumieją konsekwencje tej polityki, mieli dwa cele - z jednej strony zapewnić wierzycielom Grecji jak największe spłaty długów, z drugiej utrzymać przy życiu integrację europejską.

- Sytuacja wierzycieli Aten jest ważniejsza niż sytuacja Grecji?

- Cóż, warto zauważyć, że 240 mld euro, które Grecji pożyczono od początku kryzysu, trafia przede wszystkim do banków w Niemczech, Francji czy Włoszech, które udzielały jej kredytów. Te pieniądze wędrowały z siedziby Europejskiego Banku Centralnego do Aten, a potem do siedzib tych banków, co prawda zagrożonych stratami, ale nie bankructwem. O samą Grecję nikt się tak naprawdę nie martwił. Aby Grecji pomóc, trzeba by ją finansować z jakiegoś centralnego budżetu strefy euro. Tego nikt nie chce. Ani Grecy, którzy nie chcieliby być uzależnieni o tych dotacji, ani reszta Eurolandu, która nie chciałaby brać tego kraju na utrzymanie. W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem wydaje się więc to, żeby Grecja opuściła strefę euro. To wszystkim pomoże. Nawet Angela Merkel wysyłała sygnały, że jest gotowa pogodzić się z takim scenariuszem.

- Czy te przepychanki między Brukselą a Atenami nie są grą o to, kto tego wyjścia dokona? Czy UE Grecję wyrzuci, czy sama euro porzuci.

- Zgadza się. To wszystko jest PR-owską grą o przerzucenie odpowiedzialności za wyjście Grecji ze strefy euro.

Zobacz: Marek Król: Tak, dla idiotów