Zbigniew Konwiński

i

Autor: Facebook/PrintScreen

Zbigniew Konwiński: Tylko Schetyna pokona Kaczyńskiego

2017-07-13 4:00

Zbigniew Konwiński w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim dla "Super Expressu": "Tylko Schetyna pokona Kaczyńskiego".

"Super Express": - Był pan na miesięcznicy? Zakłócał pan?

Zbigniew Konwiński: - Na kontrmięsięcznicy. Byłem, nie zakłócałem. Byłem wśród uśmiechniętych ludzi, którzy nie zgadzają z tym, co w sprawie ustawy o zgromadzeniach zrobił PiS; którzy nie zgadzają się na zawłaszczanie tragedii z 2010 roku. Nikomu nic nie zakłócaliśmy.

- Nie za bardzo podoba mi się to, że przychodzą tam ludzie, którzy bywają agresywni. A to dlatego, że uważam, iż jeśli ktoś chce zrobić swoje obchody czy manifestację, ma do tego pełne prawo. Po co zakłócać coś innym?

- Wrażliwość polityków PiS jest wybiórcza. Jeśli bowiem dochodziło do zakłócania rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego na Powązkach, kiedy delikatnie mówiąc, różnie odnoszono się choćby do Władysława Bartoszewskiego.

- To trzeba potępić.

- A PiS tego nie potępiał. Jego politycy wręcz to usprawiedliwiali. Podobnie było w czasie wizyty Donalda Trumpa, kiedy wygwizdano Lecha Wałęsę. I znów zabrakło tej wrażliwości politykom PiS. Teraz mamy do czynienia z wykorzystywaniem aparatu państwa do partyjnych imprez.

- A podobało się panu zachowanie Władysława Frasyniuka na poprzedniej miesięcznicy?

- To sprawa Władysława Frasyniuka. My staramy się uprawiać politykę w parlamencie.

- Ale poszliście z nim.

- Poszliśmy tam, gdzie było kilka tysięcy różnych ludzi. Władysław Frasyniuk był jednym z nich.

- Czyli chce pan potępić ludzi, którzy miesiąc temu kładli się i mówili: nie przejdziecie?

- To był protest przeciwko ustawie o zgromadzeniach.

- Moje pytanie było proste: czy pan to potępia?

- Byli tam legalnie. Był to protest przeciwko zmianom w ustawie o zgromadzeniach, które wprowadzono w interesie partyjnym PiS. Tak na to należy patrzeć.

- W poniedziałek nie było tam Grzegorza Schetyny. Czemu?

- Grzegorz Schetyna nie musi być wszędzie.

- Jakim szefem jest Grzegorz Schetyna?

- Bardzo dobrym.

- A jakim jest liderem partyjnym?

- Też bardzo dobrym. Moim zdaniem to jedyny lider partyjny, który może przeciwstawić się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Na kogoś takiego trzeba twardziela zaprawionego w bojach i taki jest właśnie Grzegorz Schetyna i świetnie sprawdza się w tej roli. Tak samo jak świetnie sprawdza się w roli lidera PO. Bardzo ostro zagonił nas do pracy.

- Oprócz tego, że jest twardzielem, jest kimś, kto potrafi wytyczać strategię dla całego państwa?

- Oczywiście. Przecież sprawdzał się na wielu funkcjach państwowych. Był szefem MSWiA, MSZ.

- Niektórzy, kiedy porównywali ostatnie sejmowe wystąpienia lidera PO i PiS, wskazywali jednak na słabość Grzegorza Schetyny.

- Grzegorz Schetyna zareagował na zaczepne wobec nas wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. To nie było planowane wystąpienie, ale wypadł bardzo dobrze, bo okazuje się bardzo dobrym mówcą. Potrafi bardzo szybko zareagować na to, co się dzieje w Sejmie.

- Przyjazd Donalda Trumpa do Warszawy to sukces dyplomatyczny Polski?

- Mam wątpliwości. To na pewno bardzo duży sukces Donalda Trumpa.

- Podobało się panu jego przemówienie? Bo Angeli Merkel się podobało.

- Miłe, o historii, ale przyjechał przecież sprzedać gaz. I to, jak sam wspomniał, za dużo wyższą cenę. Oraz uzbrojenie. Zachował się jak klasyczny biznesmen.

- Rosło panu serce, kiedy słuchał pan o naszej historii?

- Nam, Polakom, oczywiście, rośnie serce w takich chwilach. Lubimy, kiedy ktoś pięknie mówi o naszych dziejach.

- Zauważył pan, że nie wszyscy tak ładnie mówią? Jest coś takiego jak pedagogika wstydu. Przez lata wmawiano Polakom, że są winni zbrodniom, że są narodem, który musi przepraszać.

- Historia jest jaka jest. W różnych okresach bywała różna. Najważniejsze, żeby o naszej historii mówić prawdę i nagle nie gumkować z niej Lecha Wałęsy.

- A pan jest dumny z historii Polski?

- Tak. Oprócz tego, że jestem politykiem, jestem też historykiem dumnym z naszych dziejów.

- Sondaże mówią, że wybory prezydenckie wygrałby Andrzej Duda.

- Były sondaże, które mówiły, że wybory wygra Bronisław Komorowski.

- Były też sondaże, które dawały zwycięstwo Donaldowi Tuskowi. Ale to było przed zeznaniami jego syna przed komisją ds. Amber Gold.

- Do wyborów prezydenckich będzie jeszcze wiele sondaży. Wcześniej czekają nas jeszcze wybory samorządowe, do Parlamentu Europejskiego i parlamentarne. Dużo się jeszcze wydarzy. Chcemy te wszystkie wybory wygrywać, żeby na koniec Donald Tusk wygrał wybory prezydenckie. Oczywiście, jeśli będzie chciał w nich startować.

- Chyba pana akcje teraz spadły. Rosły, kiedy chwalił pan Grzegorza Schetynę, ale mówiąc o ewentualnym powrocie Tuska do polskiej polityki, może być gorzej.

- Grzegorz Schetyna sam jest zwolennikiem kandydatury Donalda Tuska na prezydenta Polski. Co do Amber Gold, to wkrótce może się okazać, że będzie to większy problem PiS niż PO. To PiS bowiem blokował objęcie parabanków nadzorem KNF. Bronił wtedy SKOK, a przez tę obronę nie objęto nadzorem także Amber Gold.

ZOBACZ: Poseł Nowoczesnej: „Niech PiS wprowadzi podatek od kłamstwa wyborczego!”