Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Zdaniem redaktora: Jak Morawiecki nie zbawi Polski

2017-09-05 4:00

Wicepremier Mateusz Morawiecki kreowany jest na wielkiego demiurga ekonomii, a przez rządową propagandę na wielkiego zbawcę gospodarki, który dzięki swojemu geniuszowi wprowadzi nas na ścieżkę nieznanego dotąd dobrobytu. Ma w tym pomóc mocno zmitologizowana Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, znana bardziej pod nazwą planu Morawieckiego. Na poziomie haseł całkiem sporo tam niegłupich, odpowiadających na wyzwania współczesności, pomysłów gospodarczych. Kiedy jednak pan minister schodzi na poziom konkretów, znów wieje starymi, skompromitowanymi receptami.

W resorcie pana Morawieckiego narodził się plan na zagospodarowanie Specjalnych Stref Ekonomicznych (SSE) z pożytkiem dla gospodarki. Jak donosi "Puls Biznesu", pan minister ma ogłosić go na rozpoczynającym się dziś forum ekonomicznym w Krynicy i w glorii chwały poinformować, że zaprasza mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa po zwolnienia podatkowe na 10-15, a nawet 20 lat! Program ma być skierowany do mniejszych ośrodków miejskich i rejonów wiejskich z dużym bezrobociem. Według obliczeń resortu finansów, ma to stworzyć aż 150 tys. nowych miejsc pracy. Imponujące, ale mało realne.

Przypomnijmy, że SSE powstały na mocy ustawy z 1994 roku i miały być odpowiedzią na brak inwestycji w potransformacyjnej Polsce. Miały przyciągać przede wszystkim kapitał zagraniczny zwolnieniami podatkowymi i być narzędziem tymczasowym. Jednak jak to z prowizorkami bywa, trwa w najlepsze i wcale nie jest takim zbawieniem, jak się wydawało. W latach 1998-2013 funkcjonowanie SSE kosztowało budżet państwa 14,6 mld zł, a korzyści przyniosły głównie inwestorom. Stały się bowiem wylęgarnią śmieciowego zatrudnienia, agencji pracy tymczasowej, niskich pensji i firm, które uciekają z tych stref, gdy tylko kończą im się ulgi podatkowe.

Co więcej, badania wskazują, że system ulg podatkowych ma znikomy wpływ na wyrównywanie szans rozwojowych. Inwestorzy wędrują i tak do regionów lepiej rozwiniętych. Co więcej, w samym Ministerstwie Finansów powstały raporty, które dowodzą, że SSE nie zmniejszają bezrobocia, bo inwestorzy wybierają strefy w regionach, gdzie i tak jest ono niskie. Skoro ja znam te badania i raporty, to na pewno zna je też pan minister. Powinien więc wiedzieć, że utrzymywanie SSE przy życiu i tworzenie z nich fundamentu nowej strategii rozwoju gospodarczego biedniejszych części kraju to zwyczajna bzdura i ekonomiczne wstecznictwo. Słabiutko, jak na zbawcę Polski.

ZOBACZ: Posłanka PiS broni sieciowego hejtera po jego chamskim ataku na Stuhra! Internauci oburzeni

PRZECZYTAJ: Skandaliczna wypowiedź minister. "Nie wiemy, ilu nauczycieli zostało zwolnionych"

POLECAMY: Handel Świeżakami w Internecie. Uważaj na oszustów!