Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Zdaniem redaktora: Wierszokleci z Wiejskiej

2015-09-14 4:00

Tomasz Walczak, dziennikarz działu ,,Opinie" Super Expressu:

Ludowe przysłowie głosi, że w kampanii wyborczej politycy mówią wierszem, a kiedy rządzą - prozą. Ponieważ kampania parlamentarna rozkręciła nam się na dobre, to i partyjnymi rymopisami obrodziło. Liryczną tandetę uprawiają u nas wszystkie formacje parlamentarne, ale ostatnio celują w tym PO i PiS. Choć uczciwie trzeba przyznać, że od soboty w politycznym grafomaństwie to PO wiedzie prym. Kreuje się na ugrupowanie o dużej wrażliwości estetycznej. Chciałaby się widzieć w roli piewcy dobrego smaku i spadkobiercy wielkich wieszczów, ale w jej poezji zapachniało ordynarną szmirowatością. Bo co wyraża platformerski podmiot liryczny, kiedy chce likwidować składki na ZUS i NFZ, a emerytury i służbę zdrowia finansować z podatku PIT? Chyba wyłącznie tęsknotę za utraconą miłością wyborców, którą chciałby odzyskać tymi tanimi, fałszywie brzmiącymi strofami. Niby chce wszystkim zrobić dobrze - i pracodawcom, i pracownikom. Tym pierwszym zmniejszy pozapłacowe koszty pracy, a tym drugim da wyższe pensje, powiększone o odprowadzane do ZUS i NFZ składki. Dodatkowo chce ukoić ból budżetu, do którego miałoby spłynąć więcej pieniędzy. Jak? Ponieważ niższe będą koszty pracy, to zdaniem PO więcej będzie miejsc pracy, i to tych oficjalnych, a nie w szarej strefie. Skoro brzmi to tak pięknie, to czemu zarzucać PO polityczne grafomaństwo? Przede wszystkim nie ma dowodów na to, że niższe koszty pracy zmniejszają szarą strefę. Trudno mi też sobie wyobrazić, że system emerytalny i służba zdrowia, które dziś przeżywają zapaść, mimo że są finansowane z podatków pośrednich w postaci składek, nagle zaczną się bilansować wyłącznie dzięki PIT. Z niego przecież ma być nadal finansowana reszta działalności państwa. Nawet jeśli do budżetu trafi więcej pieniędzy, to i tak nadal będzie to niewystarczające, by utrzymać kosztowne emerytury, opiekę zdrowotną i całą resztą usług publicznych, jak choćby oświatę. Jeśli PO utrzyma się przy władzy i wprowadzi swoją poezję w życie, to należy się spodziewać rozmontowania systemu emerytalnego i publicznej służby zdrowia, bo w dotychczasowej, nawet marnej formie nie da się tego utrzymać. Propozycje PO uderzą więc we wszystkich, którzy są uzależnieni od państwowych emerytur i opieki zdrowotnej. Emerytury będą niższe niż głodowe, a lekarza będzie można odwiedzić tylko prywatnie, na co, oczywiście, nie każdego będzie stać. Na pomysłach PO zyskają tylko bogaci, bo niższe koszty pracy to dla nich - głównie przedsiębiorców - czysty zysk. I taki oto morał płynie z ramoty napisanej przez PO. Wielu w naszym kraju żyje w strachu przed rządami PiS, ale patrząc na propozycje PO, również jej władzy należy się obawiać. Pozostaje żyć jednie nadzieją, że obie partie są lepszymi epikami niż lirykami i kiedy zaczną mówić prozą, będzie mniej straszno.

Zobacz także: Sławomir Jastrzębowski: Wasze głupie miłosierdzie może nas zabić