Dokładnie pięć lat temu politycy Platformy Obywatelskiej z prezydentem Bronisławem Komorowskim i wtedy jeszcze premierem Donaldem Tuskiem na czele, odwiedzili Inowrocław. Były premier przystąpił do rytuału obietnic. Postanowił ulżyć zirytowanym mieszkańcom, którzy muszą codziennie zmagać się z hałasem i korkami. Tusk zagwarantował powstanie obwodnicy, która odciąży centrum Inowrocławia.
Niestety była to tylko pusta obietnica. Droga nie powstała, a mieszkańcy mogli jedynie apelować. Niestety nadal bezskutecznie. Pieniędzy nie ma i kropka. Wtedy ruszyli do stolicy większą ekipą. Pieniążki na obwodnicę cudem się znalazły. Nikomu jednak z budową się nie spieszyło. Pojawiła się jednak nadzieja. Tuż przed wyborami prezydenckimi, Bronisław Komorowski przypomniał sobie o Inowrocławiu. W końcu kilkadziesiąt tysięcy głosów wyborczych piechotą nie chodzi.
Prezydent odwiedził plac budowy obwodnicy w Inowrocławiu. Silniki zaryczały, koparki ruszyły, a ciężarówki nie nadążały z wywożeniem piasku. Komorowski, przypisując sobie zasługi Tuska (a raczej wytrwałych mieszkańców), rzucał kolejnymi obietnicami rychłego końca budowy - czytamy na portalukujawskim.pl. Pojawiła się telewizja, świat poznał dobre serce Komorowskiego. Kolejne miasto zaliczone. Co jednak ciekawe, już godzinę po wizycie kandydata na prezydenta, plac budowy opustoszał. Z kilkunastu pojazdów, pozostały zaledwie trzy.
Sprawę natychmiast skomentował inowrocławski Ratusz. Zapewnia on, że prace są wykonywane. Do aktualnych potrzeb dostosowywany jest odpowiedni sprzęt. Ekipy wykonują zadania codziennie do godz. 14, a już w najbliższym czasie pracować będą do godz. 19 - podaje pomorska.pl. Jak komentuje portalowi wp.pl Michał Michałkowski, rzecznik prasowy firmy Mirbud, która jest wykonawcą obwodnicy, w poniedziałek wjechały tam ciężarówki, ale nie z powodu wizyty prezydenta, ale żeby prowadzić prace naziemne. Budowa ma ponoć ruszyć pełną parą za 2-3 miesiące.
Zobacz: Jarosław Kaczyński na Facebooka i You Tube wydał 41 tysięcy złotych