Odeszła tak, jak żyła - cicho i spokojnie, pogodzona z losem i otoczona ludzką życzliwością.
- Po prostu zasnęła - mówią jej przyjaciele. Jeszcze kilka miesięcy temu mieszkała we własnym mieszkaniu, potem zdecydowała się przenieść do Domu Opieki Społecznej. Do końca swych dni zachowała bystrość umysłu i poczucie humoru. Pytana o receptę na życie, wygłaszała swe motto.
- Życie człowieka na tej Ziemi nie jest proste ani łatwe. Trzeba stale się dokształcać i doskonalić. Z pomocą Boga szukać piękna, dobra i prawdy, a zło niszczyć i łamać - mówiła piękną polszczyzną, z charakterystycznym "ł" znanym już tylko z przedwojennych filmów.
A przeżyła wiele. Urodziła się 16 października 1905 r. w Lublinie, skąd z rodzicami trafiła do Rosji. Rewolucję październikową widziała w Sankt Petersburgu. Już w Polsce skończyła studia pedagogiczne. W 1939 roku przeżyła bombardowanie Lublina. Najgorzej wspominała czasy stalinowskie. - Powinniście codziennie dziękować Bogu, że wam tego oszczędził. Dzisiaj to jest życie! - mówiła. Pracowała jako nauczycielka i księgowa. Wcześnie owdowiała.
Była najstarszą Polką, co oficjalnie potwierdzili badacze z Gerontology Research Group.