Bezduszne traktowanie starców w Trzciance

i

Autor: Dom im. A. Alzheimera Dom im. A. Alzheimera w Trzciance. Pracownicy dręczyli starców.

Bestialstwo w domu starców! Przywiązywali do łóżek i budzili o trzeciej w nocy [WIDEO]

2016-04-27 12:47

Szokujący materiał, który został ujawniony przez reporterkę TVN, pokazuje jak personel ośrodka dla osób chorych na Alzheimera w podwarszawskiej Trzciance traktuje swoich pacjentów. Krępowanie rąk, przywiązywanie do łóżek, zmuszanie do spania we wczesnych godzinach popołudniowych oraz kąpiele co dwa tygodnie to tylko niektóre ze skandalicznych nieprawidłowości, do jakich dopuszczała się kadra ośrodka.

Anna Monkos, reporterka stacji TVN zatrudniła się w podwarszawskim ośrodku na kilka dni, by zweryfikować doniesienia na jego temat. W ciągu trzech dni pracy miała okazję świadkować wszystkim okropieństwom, jakie spotykają przebywające tam starsze osoby i ukrytą kamerą dokumentowała zachowania pracownic. To, co działo się w ośrodku dla osób chorych na Alzheimera w Trzciance pod Warszawą zwyczajnie uwłaczało ludzkiej godności. Zwłaszcza człowieka starszego, który przeżył całe życie i na stare lata trafił na tak karygodne traktowanie. - Pasy ukryte są za oparciami foteli. Pod materacami z kolei znajdują się "​kaftany bezpieczeństwa", którymi staruszkom knebluje się ręce na noc, a niektórym też w ciągu dnia. Są one zrobione z bluzek, w których związano rękawy. Bardzo szybko usłyszałam, że albo zacznę wiązać ludzi, albo przestanę pracować - opowiada reporterka TVN w swoim materiale i wspomina rozmowę z jedną z podopiecznych: - Wprost poprosiła mnie o pomoc. Płakała i skarżyła się, że wiąże się jej tutaj ręce i przywiązuje do łóżka, a od pasów boli ją brzuch.

Skandaliczne praktyki stosowane były także w zakresie dbania o higienę pacjentów. - Przebywających tu ludzi perfumuje się, by nie było czuć smrodu uryny. Staruszkowie brzydko pachną, bo nie wolno tu zmieniać zabrudzonych pieluch, chyba że od ciężaru moczu te po prostu się uginają. Mimo, że w pokojach są prysznice, pensjonariusze są kąpani rzadziej, niż raz w tygodniu. Higiena zamyka się na podmywaniu okolic intymnych raz na dobę - relacjonuje. Opowiada także, że wszyscy pacjenci są podmywani tą samą gąbką oraz wycierani tym samym ręcznikiem - nawet jeśli zostaną ubrudzone. Gdy poprosiła o zmianę brudnej gąbki, usłyszała, że zrobią to dopiero, gdy będzie w strzępach.

Na stronie ośrodka można przeczytać, że dom zapewnia całodobową opiekę, pięć posiłków dziennie oraz terapię zajęciową. Przez kilka dni swojej pracy Anna Monkos nie miała okazji zobaczyć żadnej czynności choćby przypominającej jakąkolwiek terapię. Widziała za to, jak kadra pracownicza urządza schorowanym śpiącym osobom pobudkę o 3 nad ranem. Następnie, niczym rytuał: śniadanie, poranna "toaleta", kilka minut spaceru i ponowne związywanie rękawów pacjentów lub przywązywanie ich pasami. Godzina słuchania disco-polo, chwila tańców dla staruszków, którzy mogą chodzić i rzucanie piłką dla tych, którzy nie mogą. O 16 rozpoczęcie szykowania pacjentów do spania.

Gdy "nowa pracownica" sprzeciwiła się takiemu bestialskiemu zachowaniu, została wezwana na rozmowę do dyrektora placówki. Ten dosyć wprost oświadczył jej, że jeśli nie odnajdzie się w zwyczajach, jakie tam panują, to będą musieli rozwiązać współpracę. Krępowanie pasami natomiast usprawiedliwiał zmartwieniem o bezpieczeństwo pacjentów, a o kaftanach bezpieczeństwa poukrywanych pod materacami łóżek rzekomo nic nie wie. - Pracujące tu osoby podkreślają, że to, co robią, to "nie one wymyśliły", że tak muszą, że tak trzeba. Niektóre mówią wprost, że wstydzą się tego, co robią. Od części usłyszałam, że pierwsze dni pracy tutaj przepłakały. Nie zmienia to faktu, że wszyscy, którzy tu pracują robią to samo: przywiązują, kneblują ręce, wybudzają w nocy. - mówi reporterka.

Po wyemitowaniu materiału na wizji rodziny umieszczonych tam bliskich natychmiast zaczęły ich stamtąd zabierać. Placówką zainteresowała się policja i prokuratura, a oprócz tego także Mazowiecki Urząd Wojewódzki oraz sanepid. Stacji TVN udało się ustalić, że ostatnia kontrola odbyła się tam w 2014 roku i nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Decyzja o wszczęciu ewentualnego postępowania lub postawieniu komukolwiek zarzutów zostanie podjęta po zapoznaniu się śledczych z materiałem zebranym przez reporterkę.

Zobacz też: "Mózg miesza Ci się z g**nem!". SKANDALICZNE zachowanie nauczycielki matematyki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki