Elżbieta Bieńkowska pracuje w Komisji Europejskiej zaledwie od sześciu tygodniu i już zdążyła narozrabiać. Jak na nowego pracownika, czuje się bardzo pewnie, a raczej - zbyt pewnie. Próbuje przenieść na Brukselę system zarządzania ministerstwem w Polsce. Nie podoba się to jej współpracownikom, którzy postanowili utemperować polską komisarz.
Przeciw Bieńkowskiej wystąpiły związki zawodowe działające w Komisji. Ich członkowie wysłali do Jeana Claude'a Junckera list z żądaniem spotkania w sprawie nowej komisarz.
Zobacz: Bieńkowska: W Brukseli Tusk przeżyje szok
Była wicepremier Polski ma na koncie jednak gorsze grzeszki. Zlekceważyła bowiem dyplomatów wyższej hierarchii w podegłych sobie dyrekcjach. Wymyśliła, że zamiast liczyć się z ich zdaniem, będzie organizować spotkania z urzędnikami niższego szczebla. - To strzał we własną stopę. Bez pomocy menadżerów, Bieńkowska niewiele zdziała w Brukseli - mówi jeden z urzędników, cytowany przez rmf24.
Zadzieranie z ludźmi, którzy dzięki wieloletniej pracy znają Komisję Europejską od podszewki, to działanie co najmniej nieroztropne. Jak tak dalej pójdzie, Bieńkowska wróci do Polski z podkulonym ogonem!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail