Kiedy w Wilczkowicach (woj. małopolskie) gruchnęła wiadomość, że ponaddwumetrowy boa dusiciel jest na wolności, mieszkańcy wsi bali się spacerować po okolicznych łąkach. W poszukiwania gada zaangażowała się cała gmina Brzeszcze. Przez dwa dni strażacy i policjanci przeczesywali trawniki, zaglądali do stodół i piwnic. W końcu odkryli wielkiego gada, który wygrzewał się w trawie, niespełna 1 km od domu pani premier.
O tym, że wąż wymknął się z terrarium, poinformował policję anonimowy mieszkaniec Wilczkowic. Właściciele zwierzęcia, Marta i Stanisław M., w zniknięciu boa dusiciela nie widzieli żadnego problemu i byli zaskoczeni wywołaną paniką. - Nie wiemy, po co ta szopka. On nie jest jadowity - komentowali. Miny właścicieli zrzedły dopiero, gdy policja poprosiła o pokazanie dokumentów zezwalających na hodowlę egzotycznego zwierzęcia. Za nielegalne posiadanie węża grozi im grzywna do 5 tys. zł. Odpowiedzą też za narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia innych osób.
Zobacz: POTRĄCILI funkcjonariusza straży granicznej. STRZELANINA i obława w Krakowie!
Przeczytaj też: Nastolatka spadła z liny! Tragedia w Krzywej
Polecamy: ZAMACH w Barcelonie. Policja zatrzymała poszukiwanego terrorystę