Do tragedii doszło w nadmorskim parku w gdańskim Brzeźnie 16 kwietnia 2015 r. Przed starym bunkrem zmasakrowane ciało Milenki znalazł przypadkowy przechodzień. Godzinę później policjanci zatrzymali Mariusza L., ojca dziewczynki. Okazało się, że w dniu zabójstwa, po zaledwie dwudniowym leczeniu, wypisał się z detoksu. Po wyjściu zapalił marihuanę, odebrał swoją córeczkę z przedszkola i zabrał na spacer. Tam roztrzaskał jej głowę o bunkier i próbował podpalić. Kilka miesięcy później Gdański sąd okręgowy umorzył postępowanie przeciwko mordercy, bo biegli stwierdzili, że gdy zwyrodnialec pastwił się nad Milenką, był niepoczytalny. Co więcej - niedawno Mariusz L. uzyskał status osoby poszkodowanej.
W sierpniu ubiegłego roku w Prokuraturze Regionalnej śledczy złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, związanego z tym, że mężczyzna mógł nie być prawidłowo zbadany przez lekarzy Pomorskiego Centrum Toksykologii. Teraz śledczy czekają aż uprawomocni się decyzja sądu o zwolnieniu z tajemnicy lekarskiej lekarzy - informuje dziennikbaltycki.pl. Przypuszczają, że ich zeznania mogą okazać się kluczowe dla sprawy. Obecnie bowiem Prokuratura Regionalna w Gdańsku wszczęła postępowanie w kierunku "narażenia małoletniej osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, wskutek podjęcia przez lekarzy decyzji o wypisie pacjenta z Pomorskiego Centrum Toksykologii w Gdańsku".