Chłopak z myjni rozbił auto za milion

2017-05-29 7:00

Ta nauczka będzie wyjątkowo kosztowna dla młodego mieszkańca Krapkowic (woj. opolskie). Martin G. (25 l.) zasiadł za kierownicą McLarena spidera 650s. Prawdziwej sportowej bestii, która w trzy sekundy potrafi przyspieszyć do 100 km/h! Niestety, Martin okazał się zbyt słabym kierowcą jak na tak narowisty samochód i rozbił McLarena w drobny mak. Samochód nie miał ubezpieczenia, a Martin zabrał go na przejażdżkę bez pozwolenia ze strony właściciela!

Martin dorabiał w salonie z luksusowymi samochodami. Zajmował się głównie myciem i polerowaniem aut, zanim trafią do klientów. Do tej pory nie zdarzyła mu się żądna niesubordynacja. Aż do ubiegłego czwartku. Mężczyzna samowolnie zabrał McLarena z salonu i pojechał nim "na miasto". Kilkadziesiąt metrów od salonu Martin wymusił na rondzie pierwszeństwo i zderzył się z fordem focusem. Spider został niemal doszczętnie rozbity.

Samochód był wart krocie. - Wóz nie miał ubezpieczenia, bo przecież stał w salonie. Swoją stratę szacuję na około miliona złotych - wylicza Krzysztof Przybyła, właściciel salonu Kimbex w Krapkowicach.

Dlaczego do tego doszło? - Nie wiem, co mu przyszło do głowy. Do tej pory był dobrym pracownikiem - przyznaje szef.

Nie wiadomo też, jakim cudem zwykły pracownik salonu odda teraz szefowi pieniądze za zniszczony samochod.

- Mówi, że mi go spłaci, ale ja się zastanawiam jak? Może na to zabraknąć całego życia. Zastawiam się, co zrobić. Nie da się ukryć, że mam wielki kłopot. Auto było już właściwie sprzedane - klient ze Szwecji wpłacił nawet zaliczkę - opowiada pan Krzysztof.

Kierowca trafił do szpitala w Opolu. Tam dochodzi do siebie. - Niestety, nie pamiętam nic z tego wypadku - twierdzi.

Zobacz także: TRAGEDIA pod Szczytnem! 2-letni chłopczyk utopił się w stawie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany