Więzienie, areszt

i

Autor: Eastnews

Co dzieje się w więzieniu w Płocku? Narkotyki, liczne samobójstwa, tortury na więźniach

2015-12-17 15:13

Narkotyki, zmuszanie więźniów do handlu nimi, torturowanie osadzonych przez funkcjonariuszy więziennych to ponoć codzienność w zakładzie karnym w Płocku. Wyjątkowo często więźniowie popełniają tam samobójstwa, a wszelkie sprawy przeciwko funkcjonariuszom służb więziennych zostają umorzone.

Jeden z więźniów osadzonych w zakładzie karnym w Płocku wyjawił, jak wygląda rzeczywistość w tym miejscu. Napisał list do Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym skarżył się, że jest zmuszany do handlu narkotykami. Żalił się, że nie może tej sprawy zgłosić służbie więziennej, gdyż niektórzy funkcjonariusze współpracują z osadzonymi. - Pani psycholog przynosi skazanym rożne rzeczy, wychowawczyni wnosi narkotyki do więzienia i przepuszcza je w listach poleconych. Funkcjonariusz oddziału podaje przy posiłkach z celi na celę narkotyki. - cytuje treść listu Tomasza Staszaka Gazeta Wyborcza, która opisuje też całą sprawę. - Najpierw widziałem, jak zmuszają do handlu narkotykami chłopaka z mojej celi. Kazali jego dziewczynie odebrać towar i wnieść na teren zakładu. Odmówił. Została pobita. - opowiada Tomasz. Sytuacja była dla niego o tyle trudna, gdyż w młodości sam był uzależniony od narkotyków. Był na odwyku, który zamierzał kontynuować w trakcie pobytu w więzieniu. Był przerażony tym co tam się dzieje. Bał się o swoją córkę i żonę. - Gdy odmówiłem raz, drugi, trzeci, to w końcu strażnicy, którzy współpracują z Płockersami (grupa zajmująca się handlem i przemytem narkotyków - przyp. red.), wzięli mnie na "dźwięki". To wyciszona cela, która w Płocku zamieniała się w salę tortur (...) kopią, szarpią, aż jesteś cały we krwi. - zaznacza były więzień.

Śledztwo w tej sprawie trwa dwa lata

W końcu zrobiono kontrolę w więzieniu. Jednak sędzia, który miał jej dokonać, ze sporym wyprzedzeniem uprzedził służby więzienne o swoim zamiarze. Podobno takie są procedury. Przez ten czas z terenu zakładu usunięto wszystkie narkotyki i dowody. W 2013 roku CBŚ zatrzymało kilku więźniów i trzech funkcjonariuszy więziennych podejrzanych o współpracę z dilerami. Śledztwo nadal trwa, a wielu podejrzanych wciąż jest na wolności. Rzecznik prasowy prokuratora prowadzącego tę sprawę twierdzi, że ten nie widział powodów, dla których miałby zastosować areszt dla podejrzanych funkcjonariuszy. - Istnieje możliwość zastraszania podejrzanych. Jeden z nich został ciężko pobity. Prokurator zdaje sobie sprawę z drugiego życia tej sprawy. Stąd jego ostrożność. - zaznacza Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Dziwi fakt, że zazwyczaj śledztwa dotyczące grup przestępczych nie trwają długo, gdyż z dnia na dzień istnieje ryzyko mataczenia.

To technika policyjna

Pracownik służby więziennej twierdzi, że zakład karny w Płocku jest pełen podsłuchów. Wiele z nich jest zainstalowanych tam nielegalnie. A dlaczego? - Mamy więźnia, od którego chcemy wydobyć informacje w sprawie na przykład morderstwa. przebywa w celi z podsłuchem, więc potrzebujemy drugiego skazanego, który będzie codziennie go podpytywał. W zamian, takim skazanym można dać chwilę wolności, którą najlepiej uosabia kobieta lub narkotyki. A co policjantom szkodzi, jak przy okazji strażnik wniesie też towar dla innych więźniów i trochę zarobi? - zaznacza pracownik służby więziennej. Takie układy prowadzą do powstawania patologii. W końcu taki funkcjonariusz traci autorytet w oczach więźniów. W takiej sytuacji próbuje go odzyskać. A w jaki sposób? Przemocą i siłą. Bije skazanego, aby pokazać mu kto rządzi. Z czasem to strażnikowi wchodzi w nawyk. Czuje, że jest kimś ważnym. To właśnie w tym zakładzie karnym dochodzi do wielu samobójstw. Nie wiadomo, czy są one upozorowane. Rodziny osadzonych twierdzą, ze są one upozorowane, bo tak naprawdę więźniowie konają w mękach w skutek obrażeń poniesionych podczas tortur ze strony funkcjonariuszy. To właśnie w Płocku życie odebrało sobie dwóch zabójców Krzysztofa Olewnika. Jednak w ich targnięcie na własne życie nie wierzy nawet Włodzimierz Olewnik. - Samobójcom ktoś pomógł. W zakładzie karnym w Płocku dzieje się coś niewyobrażalnego. - mówi ojciec zamordowanego przed laty Krzysztofa.

 

Zobacz: Koniec z celami miłości! Więźniowie, DO PRACY! [WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki