TRAGEDIA w Łodzi. Tir zmiażdżył jej syna i wnusię [ZDJĘCIA]

2015-05-18 9:19

Ból rozdziera tej kobiecie serce. W jednej chwili w koszmarnym wypadku straciła swojego ukochanego syna i wnuczkę. Druga jej wnuczka walczy o życie w szpitalu. - To nie może być prawda - szeptała, zalewając się łzami nad wrakiem auta, które stało się trumną jej najbliższych.

Piątek, godzina 16, rondo Sybiraków, czyli skrzyżowanie ulic Przybyszewskiego i Puszkina w Łodzi. Kilkunastotonowy tir, prowadzony przez Ryszarda G. (59 l.), opuszczał właśnie rondo. Miał pierwszeństwo przejazdu. Nagle na jego drodze pojawił się mknący ulicą Przybyszewskiego opel astra. W środku siedziała czteroosobowa rodzina - mama, tata i dwie córki. Kierowca auta osobowego, Robert R. (?36 l.), najprawdopodobniej nie zauważył znaku w kształcie odwróconego trójkąta z żółtym wypełnieniem i czerwoną obwódką. Nie zatrzymał się przed rondem i nie ustąpił pierwszeństwa. Sekundę później ciężarówka wbiła się w prawy bok opla, który został przepchnięty kilkanaście metrów. Z osobówki została dosłownie miazga. Robert R. i siedząca za nim 10-letnia Olivia zginęli na miejscu. Mama dziewczynki i jej o rok starsza siostrzyczka Nikola zostały przewiezione do szpitala. Kobieta jest w stanie stabilnym, ale życie jej córki jest poważnie zagrożone.

Kilkadziesiąt minut po wypadku na miejscu tragedii pojawiła się matka 36-latka. Załamana kobieta nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Długo rozpaczała nad rozbitym samochodem, zszokowana tym, co z niego zostało. Nic jednak nie mogło już cofnąć czasu...

Prowadzący ciężarówkę był trzeźwy, natomiast stan trzeźwości kierowcy auta osobowego będzie można określić dopiero po sekcji zwłok.

Zobacz: Stalowa Wola. Szybowiec zahaczył o drzewo i spadł! [WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki