Szkolna mafia wykorzystuje przewagę siły. Starsi uczniowie obchodzą prawo i przepisy, wykorzystując do tego dzieci z niższych klas. Pod groźbą wysyłają je po zakazane towary do sklepów w okolicy szkoły.
Taki proceder kwitnie na przykład w Zespole Szkół w Wicku (woj. pomorskie), gdzie w jednym budynku są podstawówka i gimnazjum. Na przerwie uczniowie wychodzą przed szkołę, nikt ich nie pilnuje. Gimnazjaliści zaczepiają chłopczyka z podstawówki i każą mu biec do sklepu. Maluch nie chce iść po zakupy.
Zobacz: Śmiertelny wypadek w Grodzisku Mazowieckim. Mężczyzna wpadł pod pociąg
- Co nie? Idziesz k..., bo ci przy... - pogroził starszy chłopak. To skutkuje, bo drugoklasista przebiega przez ulicę do sklepu i po chwili wraca z drożdżówkami. Takie obrazki się powtarzają.
Dyrektor umywa ręce i twierdzi, że nic o tym nie wie. - Dzieci nie mogą opuszczać szkoły w czasie lekcji i chodzić do sklepu. Mówiłem uczniom wiele razy, żeby tego nie robili. Oni tam nie chodzą, niemożliwe. W mojej szkole nie ma przemocy - zarzeka się Paweł Małecki, dyrektor Zespołu Szkół w Wicku. Jednak zdjęcia, które zrobiliśmy, pokazują coś zupełnie innego.