Czarny rynek drożdżówek w Polsce!

2015-11-03 3:00

Minister zdrowia Marian Zembala (65 l.) zakazał sprzedaży w szkolnych sklepikach słodyczy i fast-foodów. Spodobało się to tylko minister edukacji Joannie Kluzik-Rostkowskiej (52 l.), która radośnie zachwala marchewki i jabłka dostępne podczas przerw między lekcjami. A uczniowie? Zaczęli tworzyć... czarny rynek drożdżówek.

Szkolna mafia wykorzystuje przewagę siły. Starsi uczniowie obchodzą prawo i przepisy, wykorzystując do tego dzieci z niższych klas. Pod groźbą wysyłają je po zakazane towary do sklepów w okolicy szkoły.

Taki proceder kwitnie na przykład w Zespole Szkół w Wicku (woj. pomorskie), gdzie w jednym budynku są podstawówka i gimnazjum. Na przerwie uczniowie wychodzą przed szkołę, nikt ich nie pilnuje. Gimnazjaliści zaczepiają chłopczyka z podstawówki i każą mu biec do sklepu. Maluch nie chce iść po zakupy.

Zobacz: Śmiertelny wypadek w Grodzisku Mazowieckim. Mężczyzna wpadł pod pociąg

- Co nie? Idziesz k..., bo ci przy... - pogroził starszy chłopak. To skutkuje, bo drugoklasista przebiega przez ulicę do sklepu i po chwili wraca z drożdżówkami. Takie obrazki się powtarzają.

Dyrektor umywa ręce i twierdzi, że nic o tym nie wie. - Dzieci nie mogą opuszczać szkoły w czasie lekcji i chodzić do sklepu. Mówiłem uczniom wiele razy, żeby tego nie robili. Oni tam nie chodzą, niemożliwe. W mojej szkole nie ma przemocy - zarzeka się Paweł Małecki, dyrektor Zespołu Szkół w Wicku. Jednak zdjęcia, które zrobiliśmy, pokazują coś zupełnie innego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki