18 lutego 1987 r. w mieszkaniu jednego z bloków Kraśnika pojawił się dym. Ktoś wezwał straż pożarną, milicję. W środku znaleziono ciało Magdy. Leżała w dużym pokoju owinięta w kołdrę. Jak ustalono, umarła wskutek gwałtownego duszenia. Morderca podpalił później mieszkanie. Zabójca zabrał m.in. biżuterię, damski kożuch i 13 tys. zł (wtedy ok. dwóch średnich pensji). - To nieważne. Odebrał mi dziecko, sprawiając, że tak naprawdę ja przestałam żyć - mówi z płaczem pani Henryka.
Feralnego dnia Magda nie poszła do szkoły, źle się czuła. - Była rezolutną dziewczynką. Musiała znać swego kata, inaczej nie wpuściłaby go do mieszkania - nie ma wątpliwości matka. Choć na miejscu zbrodni zabezpieczono wiele śladów, nie udało się zatrzymać zabójcy. Wiadomo było, że sprawa ma charakter rabunkowy, badania wykluczyły motyw seksualny. - Rok po zbrodni dostałam anonim: "Zabiłam ci dziecko. Nie byłam nawet przesłuchiwana. Teraz kolej na ciebie" - wspomina pani Henryka.
Sprawą zajmuje się teraz Archiwum X w Lublinie. - Policjanci na nowo analizują ślady, korzystając z nowoczesnej techniki - mówi Renata Laszczka-Rusek, rzecznik KWP Lublin. - Portret psychologiczny wskazuje, że mogło być dwoje sprawców, kobieta i mężczyzna, niewykluczone, że chodzi o osoby małoletnie, cechujące się agresją i zachowaniem psychopatycznym. Być może nie wiedziały, że ktoś jest w mieszkaniu. Zabiły dziecko, a podpalając mieszkanie, chciały zatrzeć ślady - dodaje.
Czas nagli. Do lutego 2018 r., czyli do daty, kiedy sprawa się przedawni, zostało 15 miesięcy.
- Może ktoś coś wie? Może przez lata bał się wyznać prawdę? Pomóżcie złapać zabójcę Madzi - apeluje Henryka Florek.