Dramat pana Mariana: Muszę iść do urzędu udowodnić, że nie mam nóg [WIDEO]

2016-03-19 11:40

Urzędnikom z Grudziądza zabrakło rozumu! Tylko tak można wytłumaczyć to, jak potraktowali Mariana Goździkowskiego (61 l.), inwalidę bez nóg. Kazali mu wdrapać się na drugie piętro po przysługującą mu specjalną kartę parkingową!

Pan Marian ma miażdżycę i cukrzycę. Kilka lat temu, aby ratować mu życie, lekarze amputowali mu prawą nogę. Potem robili wszystko, by ocalić lewą, ale i tym razem choroba wygrała z medycyną. - Stało się. Straciłem drugą nogę, ale to jeszcze nie powód, żeby umierać - mówi dzielny inwalida.

Aby jakoś funkcjonować, pan Marian potrzebuje specjalnej karty parkingowej, która pozwala zatrzymać samochód niemal w każdym miejscu. Po pierwszej amputacji otrzymał taką kartę, ale zmieniły się przepisy i dokument trzeba wychodzić od nowa! Do urzędu poszła więc żona pana Mariana. I usłyszała, że urzędnicy nie wydadzą karty, póki nie zobaczą jej męża. - A ja nie dam rady wnieść go tam na plecach. Dlaczego zamiast pomóc, utrudniają nam życie? - pyta bezradna pani Ewa.

W urzędzie miasta w Grudziądzu wszyscy winę zwalają na posłów, którzy w 2014 roku uchwalili nowe prawo w sprawie specjalnych kart parkingowych. Ale po naszej interwencji gotowi są zrobić dla pana Mariana wyjątek. - Wystarczy, żeby ktoś przywiózł go na dziedziniec urzędu. Zejdzie do niego pracownik wydziału spraw społecznych i będzie po sprawie - mówi Magdalena Jaworska-Nizioł, rzeczniczka urzędu. A my mamy tylko jedno pytanie: czy urzędnicy naprawdę muszą na własne oczy stwierdzić, że panu Goździkowskiemu, któremu już raz przyznali specjalną kartę parkingową, nie odrosła amputowana noga?

Zobacz: Dzieci porzucone w kościołach: MATKA zatrzymana przez policję - pomogli INTERNAUCI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki