DRAMAT syna Anny WALENTYNOWICZ. Modliłem się NA GROBIE OBCEJ kobiety

2012-09-21 4:50

Rodzina śp. Anny Walentynowicz (+ 81 l.) do końca wierzyła, że pochowała swoją ukochaną mamę i babcię na cmentarzu w Gdańsku-Srebrzysku. Prawda jest jednak brutalna. Okazuje się bowiem, że jej najbliżsi przez ponad dwa lata modlili się i składali kwiaty na grobie całkowicie obcej osoby! - Od pochówku minął spory czas, a ja wciąż nie wiem, gdzie podziewa się moja mama. Czuję z tego powodu ogromny ból i żal. Bo przez długi czas modliłem się za nią, ale na grobie obcej kobiety... - wyznaje nam ze łzami w oczach Janusz Walentynowicz (60 l.), syn legendarnej działaczki Solidarności.

Pan Janusz Walentynowicz w środę bardzo późnym wieczorem opuścił prosektorium, w którym zobaczył ciało nie swojej mamy, ale zupełnie obcej osoby. Jak mówi, ten widok strasznie nim wstrząsnął.

- Aż ziemia rozstąpiła mi się pod nogami. Do końca wierzyłem, że to jednak będzie moja mama... Prawda okazała się zupełnie inna. Do tej pory nie wiem, gdzie jest pochowana - mówi nam poruszony pan Janusz.

Gdzie jest więc ciało jego ukochanej mamy? Najprawdopodobniej spoczywa w trumnie innej ofiary katastrofy smoleńskiej Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej (+ 73 l.) na warszawskich Powązkach. Wczoraj złożone w niej zwłoki zostały poddane wstępnej analizie.

Jednak rodzina śp. Anny Walentynowicz najbardziej nie może pogodzić się z faktem, że przez ponad dwa lata odwiedzała i modliła się na grobie obcej kobiety.

- Wspólnie z rodziną chodziliśmy i modliliśmy się przy grobie nie naszej mamy, babci, ale osoby, z którą nie mieliśmy nic wspólnego. Czuję z tego powodu ogromny smutek i złość - żali się nam pan Janusz.

Jak dodaje, wraz ze swoim synem mają nadzieję, że kobieta, która spoczywa na warszawskich Powązkach, okaże się ich ukochaną mamą i babcią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki