Sulęcin w żałobie. I jeszcze długo nie zdoła się otrząsnąć po tym, co się stało. Bo Patryka znali tu wszyscy. Był ich idolem - mistrzem na boisku, któremu wróżono karierę na miarę Lewandowskiego. I oto, zamiast grać na Stadionie Narodowym, Patryk spoczął w mogile. Przez swój upór i miłość.
Zakochał się w Martynie. Mógł mieć każdą, ale wybrał właśnie ją. - Szaleli za sobą, ale to był wybuchowy związek. Potrafili się ostro kłócić i słodko przepraszać- opowiada jego kolega. Tej niedzieli też się posprzeczali. O co? Nikt już nawet nie pamięta. Wracali z przyjaciółmi piechotą z oddalonego o kilka kilometrów Długoszyna, gdzie grillowali do późnego wieczora, i spierali się o jakieś nieistotne sprawy. W pewnej chwili wzburzony Patryk położył się na szosie. I nie zamierzał wstać, dopóki Martyna go nie przeprosi. A ona... poszła dalej. Dochodziła północ. O tej porze tą boczną drogą rzadko jeżdżą auta. A jednak nagle zza zakrętu wyłonił się potężny land rover. Dwudziestoletni niedoświadczony kierowca ujrzał w świetle reflektorów młodych ludzi machających do niego rękami. Nim zdążył zareagować, jego samochód podskoczył na jakiejś przeszkodzie...
- To była makabra. Mózg tego chłopca dosłownie rozprysnął się. Dziewczyny, które z nim były, wprost oszalały z rozpaczy. Były w takim szoku, że nie dało się ich uspokoić - opowiada właścicielka pobliskiego domu. Od tragedii minęło już kilka dni, ale na miejscu wypadku i w parku w centrum Sulęcina wciąż płoną znicze.
Zobacz: Kompletnie PIJANI rodzice opiekowali się swoim synkiem w parku w Byczynie (woj. opolskie)