O tragicznym pożarze w Dusznikach pisaliśmy wczoraj. Wybuchł przed północą w niedzielę. Dawid M. i piątka jego dzieci już spali. Nagle z pokoju chłopców rozległ się przerażający krzyk. To zbudziło ojca. Natychmiast wyprowadził na zewnątrz dwie córki i rzucił się na ratunek trzem synom. Niestety, powstrzymała go ściana ognia. 6-letni Maurycy zdołał wyskoczyć z pokoju przez okno. Zwęglone ciała jego braci strażacy odkryli po ugaszeniu pożaru.
Maurycy płakał z bólu, ale był przytomny. Został przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń Dla Dzieci i Młodzieży w Szczecinie. - Jest w stanie śpiączki farmakologicznej, wentylowany mechanicznie - mówi dr Paweł Gonerko ze szczecińskiego szpitala. Chłopiec ma poparzone aż 40 procent ciała i dlatego lekarze nie chcą wypowiadać się na temat rokowań. Ma też oparzone drogi oddechowe, co wyjątkowo utrudnia leczenie. Przy łóżku Maurycego cały czas czuwa jego mama Blanka. Tata, który przeżył piekło na ziemi, jest pod opieką psychologów.
Tymczasem w Dusznikach znajomi, rodzina, parafia i władze gminy organizują pomoc dla rodziny, która w pożarze domu straciła dosłownie wszystko. Roman Boguś, wójt gminy, zorganizował sztab kryzysowy i otworzył specjalne konto do wpłat na rzecz pogorzelców.
Pomóż pogorzelcom z Wielkopolski
Rodzinę M. można wspomóc, wpłacając pieniądze na konto Społecznego Komitetu Pomocy Pogorzelcom w Dusznikach , ul. Jana Pawła II 8 konto nr 38 9072 0002 2011 1103 8098 0001
Zobacz: Tragedia w Dusznikach. Rodzeństwo spłonęło na oczach ojca