Zarzuty, jakie postawiła im prokuratura, są bardzo poważne - udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała na celu wyłudzenie znacznych kwot pieniędzy z NFZ. Członkowie gangu mieli sobie z tego zrobić stałe źródło dochodu. Zdaniem śledczych cały proceder wymyślił Krzysztof Ł., lekarz z wieloletnim doświadczeniem, dziś emeryt pobierający około 4 tys. zł z ZUS. Dwie farmaceutki, które wciągnął w lewy interes, dostają po 3 tys. zł emerytury i dorabiały w aptece. Za te pieniądze wszyscy mogli godnie żyć. Tymczasem teraz grozi im aż 10 lat więzienia.
Mechanizm oszustwa był prosty. Krzysztof Ł. wypisywał recepty na leki refundowane. Miały one być realizowane tylko w aptece, w której pracowały pozostałe oskarżone. W rzeczywistości medykamenty nie były sprzedawane, ale Narodowy Fundusz Zdrowia refundował ich fikcyjny zakup. W ten sposób szajka wyłudziła aż pół miliona złotych.
Gang wpadł, bo kontrolerzy z NFZ dopatrzyli się, że ta apteka realizowała podejrzanie dużo recept wystawionych przez jednego lekarza.
Przed sądem wszyscy oskarżeni zgodnie zaprzeczyli, że byli członkami zorganizowanej grupy przestępczej.
Zobacz: Policjanci rozbili gang narkotykowy. 39 zatrzymanych [WIDEO Z AKCJI]