Gdańsk. Marcin L. roztrzaskał córeczce głowę i NIE pójdzie siedzieć!

2015-12-14 11:26

Dla takich morderców jak on kary powinny być najcięższe, jednak jemu się upiecze. Mariusz L. (31 l.), który zatłukł swoją 5-letnią córeczkę Milenkę w parku w Gdańsku (woj. pomorskie), nie trafi nawet przed sąd. Prokuratura w najbliższych dniach złoży wniosek o umorzenie sprawy zabójstwa dziecka i umieszczenie ojca oprawcy w zakładzie leczenia psychiatrycznego.

Brutalne zabójstwo dziecka, do którego doszło 16 kwietnia, wstrząsnęło całą Polską. Mariusz L. był uzależniony od narkotyków, ale dzień wcześniej na własne żądanie wypisał się ze szpitalnego oddziału detoksacyjnego. W południe zabrał Milenkę z przedszkola. Nie miał z tym problemów - przedszkolanki go znały. Zabrał dziecko na spacer do parku w gdańskim Brzeźnie. Córeczka mówiła coś do taty, gdy nagle ten zaczął uderzać jej główką o ścianę starego kamiennego bunkra. Zmasakrował twarz i główkę Milenki. Jej krew obryzgała mur, zostawiając przerażające ślady zbrodni. Próbował jeszcze podpalić zapalniczką kurtkę dziecka, ale mu się to nie udało. Wrócił więc do domu, gdzie dopadła go policja. Przyznał się do morderstwa.

Zobacz: Na oczach 1,5-rocznej córeczki zamordował byłą narzeczoną. Dostał 25 lat

Ale kary uniknie! Biegli orzekli bowiem, że w momencie popełniania przestępstwa był niepoczytalny. Trafi jedynie do szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim. - To, jak długo będzie tam przebywał, zależy od stanu jego zdrowia, a będzie on oceniany co sześć miesięcy przez lekarzy - mówi Monika Rutecka z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.

To i tak sukces prokuratury, która powołała drugi zespół biegłych psychiatrów, żeby przebadali Mariusza L. Pierwsi eksperci orzekli w październiku, że ojciec Milenki był niepoczytalny w chwili, gdy mordował córkę, ale nie stanowi zagrożenia i może wyjść na wolność.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki