To była wzorowa akcja. Stróże prawa wiedzieli, że Bogumił K. to wyjątkowo bezwzględny człowiek. 37-latek był kompletnie zaskoczony, kiedy 19 stycznia na ulicy został otoczony przez francuskich i polskich policjantów.
- Wiedzieliśmy, że mężczyzna przebywa za granicą, posługując się dokumentami wystawionymi na inną osobę - informuje Renata Laszczka-Rusek z KWP w Lublinie. - Początkowo mieszkał w Wielkiej Brytanii i Holandii, ostatnie informacje zaprowadziły nas w okolice Bordeaux - dodaje.
To wyjątkowo szpetny typ. Pod koniec września 2004 roku pod jednym z pubów w śródmieściu Lublina pobił swego 23-letniego kuzyna, chłopak zmarł po 11 dniach w szpitalu. Miesiąc później we własnym domu brał udział w zbiorowym gwałcie na 23-letniej kobiecie. Potem zniknął jak kamfora.
Zobacz: Wstrząsający wiersz mordercy z warszawskiego Żoliborza: Wieczerza Hannibala Lectera