Jarosław Kaczyński: W samolocie coś się stało przed katastrofą

2010-06-02 15:08

Brat tragicznie zmarłego prezydenta nie był wczoraj na obradach Rady Bezpieczeństwa Narodowego gdy jej członkowie odczytywali zapis rozmów załogi Tu-154M zrejestrowany przez czarne skrzynki. Jarosław Kaczyński dopiero w nocy przeczytał stenogramy. Po lekturze stwierdził, że na pokładzie tupolewa musiało się coś stać, bo piloci nie zrobili nic, by uniknąć katastrofy.

Na ujawnienie zapisów z czarnych skrzynek czekali wszyscy Polacy. Urządzenia, które zarejestrowały ostatnie sekundy feralnego lotu nie dały jednak odpowiedzi na pytanie dlaczego doszło do tragedii. Zbyt wiele jeszcze jest niewiadomych i wszystko wskazuje na to, że nieprędko poznamy przyczyny katastrofy, w której zginęło 96 osób.

Takiego samego zdania jest prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Brat zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział reporterowi rmf fm, że z upublicznionych stenogramów nic nie wynika. 

- Ciągle jest pytanie: dlaczego podjęto decyzję o lądowaniu, mimo że informacje o stanie pogody były takie, że nie należało takiej decyzji podejmować – zastanawia się kandydat na prezydenta.

- Przy samym końcu lotu coś musiało się stać, bo komunikaty były jednoznaczne i nie podejmowano decyzji, albo nie można było podjąć decyzji, które samolot by uratowały. Mówię o momentach, gdzie były bardzo wyraźne ostrzeżenia i żadnego działania, które by zmieniło sytuację – stwierdził Jarosław Kaczyński.

Brat prezydenta poznał stenogramy dopiero wczoraj w nocy. Nie był bowiem na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bo nie chciał czytać zapisów czarnych skrzynek dopóki rząd nie ujawni ich wszystkim Polakom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki