Kamil Durczok odpowiada na zarzuty "Wprost": Jestem zdemolowany psychicznie, myślę o tym, jak przeżyć do jutra

- Czym innym jest wymagający szef, czym innym szef molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem - zapewniał Kamil Durczok. Dziennikarz TVN odniósł się do krążących w internecie plotek na temat molestowania podwładnych i do dzisiejszej publikacji "Wprost" ("Ciemna strona Durczoka"), w której opisany został incydent z udziałem Durczoka w jednym z apartamentów na warszawskim Mokotowie.

Zobacz: WPROST prześwietla Kamila Durczoka: Biały proszek, erotyczne gadżety i zoofilskie wideo

- Powiem to jedno zdanie, w wolnym, prywatnym czasie odwiedziłem mieszkanie jednej z moich znajomych ze środowiska medialnego. To, co tam zrobiłem, to jest absolutnie moja prywatna sprawa - mówił Durczok. "Wprost" sugeruje, że szef "Faktów TVN" zabarykadował się w nieswoim mieszkaniu, w którym znaleziono jego dokumenty wymieszane z... białym proszkiem. - Skąd ja mam wiedzieć, czym był biały proszek. Skąd ja w ogóle mam wiedzieć, co tam było w tym mieszkaniu? - odniósł się do sprawy Durczok.

Czytaj też: WPROST. Autor "Ukrytej prawdy" nie chce przedstawić dowodów w sprawie SEKSAFERY i rzuca słuchawką!

Dziennikarz przyznaje, że jest w bardzo kiepskim stanie psychicznym. Udał się na dwutygodniowy urlop, nawet nie wie, czy poprowadzi jeszcze "Fakty". - Dziś myślę o tym, jak przeżyć do jutra. Pracuję w mediach od 25 lat, widziałem wszystko albo prawie wszystko. Jestem zdemolowanym psychicznie facetem, który trzyma się dzięki temu, że żona, z którą się rozstałem, jest dla mnie oparciem - skwitował ze smutkiem.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail